- MARIUSZ WLAZŁY, MARIUSZ! -
grzmiała cała hala, gdy kapitan bełchatowskiej Skry podrzucił piłkę, w którą
sekundę później uderzył z nieludzką siłą. Halszka przymknęła oczy, modląc się,
żeby żółto-niebieska Mikasa wpadła w pomarańczowe pole i tym samym skończyła
pierwszy mecz Skierki w tym sezonie. Oczyma wyobraźni odprowadziła piłkę w lewy
kąt pomarańczowego boiska, a wrzask kibiców uświadomił ją, że tak też się stało
naprawdę.
Moment później znajdowała się w
ramionach swojej przyszłej bratowej i przyjaciółki, które tak samo jak ona,
cieszyły się z pierwszego zwycięstwa Skry w tym sezonie. Trzy punkty zdobyte we
własnej hali traktowała jak dobrą wróżbę na resztę sezonu, bo kto będzie w
stanie zatrzymać ten rozpędzony, bełchatowski walec? Wciąż nie mogła pogodzić
się z tym, że podczas zeszłorocznych rozgrywek duma Bełchatowa zajęła zaledwie
piątą lokatę i nieustannie wypominała to bratu i reszcie bandy, która wtedy
nosiła żółto-czarne barwy.
Jednak wiedziała, że nowy sezon to
czysta kartka i Miguel zrobi więcej wszystko, ażeby powalczyć o ósmą gwiazdę,
chociaż niektórzy mogą pukać się w głowę, bo jakim cudem niedoświadczony trener
będzie w stanie poprowadzić Skrę po kolejne Mistrzostwo Polski? Ale ona
wierzyła; wierzyła w niego i w resztę drużyny. Na tym polega rola prawdziwego
kibica; nieważne jak źle będzie szło twojej ukochanej drużynie, zawsze będziesz
wierzyć, wspierać i trzymać kciuki. Bycie prawdziwym kibicem to nie tylko
chwile radości; to również przejechane kilometry, nieprzespane noce i wylane
łzy. Bycie prawdziwym kibicem to powołanie. To tak jak z miłością od pierwszego
wejrzenia; wystarczy tylko chwila i wiesz, że nic nie będzie już takie samo.
Siatkówka zaczyna wypełniać twoje życie; stawać się jego nie odłączną częścią. I wiesz, że
bez niej nic nie byłoby już takie samo.
- I co? Podobało się? – zagadnął z uśmiechem Wojtek,
przedzierając się przez rozhisteryzowane fanki, które bardzo liczyły na zdjęcie
z nowym nabytkiem Skierki. Jak
na pierwszy raz, Włodarczyk poradził sobie bardzo dobrze; w trakcie meczu udało
mu się nawet zdobyć dwa punki bezpośrednio z zagrywki, kilka razy zachwycił na
przyjęciu i bez wątpienia był jednym z najskuteczniejszych zawodników. Jak na
debiutanta, pokazał się z jak najlepszej strony i to trzeba mu przyznać.
- No jasne, że mi się podobało – wyszczerzyła się
Kłosówna, ściskając w dłoni swój klubowy szalik. – Zawsze mi się podoba, gdy
możemy dopisać sobie komplet punktów. Fajnie, że miałeś okazję zagrać w
pierwszej szóstce, gratuluję – posłała przyjmującemu uśmiech numer pięć, który
należał do kategorii tych, od których Włodiemu powinny ugiąć się nogi. I chyba
przyniósł zamierzony skutek, bo przyjmującego oblał soczysty rumieniec, a tempo
bicia jego serce natychmiast wzrosło. Sam nie wiedział, dlaczego ta dziewczyna
działała na niego tak bardzo, jak jeszcze żadna wcześnie? Fakt, że była piękna
i inteligentna, był przecież niezaprzeczalny. Do tego miała pasję – siatkówkę,
a Wojtas przecież zawsze to cenił, chociaż zarzekał się, że nie będzie szukał
dziewczyny wśród fanek.
- To może, tak w ramach świętowania oczywiście,
dasz… - zaczął Wojtek, niepewnie drapiąc się po głowie.
- W górę serca, Bełchatów wygrał meeeeeeeeecz! -
wrzasnął Karollo, rzucając się w ramiona nieco zaskoczonej siostry. - Widziałaś
jak pięknie przyblokowałem przedostatnią piłkę, widziałaś?! - Karol podskoczył
wysoko z uniesionymi rękoma, co miało imitować jego mistrzowskie zagranie, o
którym przed momentem wspomniał. - No kurwa, to poezja była!
- Widziałam, widziałam - poklepała brata po
ramieniu, uśmiechając się pobłażliwie. - Widziałam także jak dwa razy trafiłeś
siatkę. Karolku, musisz popracować nad zagrywką, bo – poza tym, że nie
dwukrotnie trafiłeś w siatkę - jesteś bardzo przewidywalny.
- Ty to zawsze skrytykujesz i podetniesz skrzydła,
zamiast pochwalić - mruknął Kłos, mierząc blondynkę przenikliwym spojrzeniem. -
Tak, Karol, zajebiście grałeś. Naprawdę podobała mi się twoja gra i uważam, że
bez ciebie nie poszłoby tak szybko i sprawnie - nakreślił palcami cudzysłowie.
– Wyobraź sobie, że byłoby mi bardzo miło, gdybyś w końcu doceniła to, co robię.
- Naprawdę dobrze grałeś, braciszku. Myślałam, że
wiesz, że bez ciebie nie byłoby tak dobrze – szturchnęła go lekko. – Jestem
pewna, że w kwietniu na tej hali będziesz walczył o Mistrzostwo Polski.
-
Jeśli tak będzie, kupię ci najładniejszą torebkę, jaką tylko będziesz mogła
sobie wymarzyć. Bez względu na cenę.
- A ja dorzucę się do tej torebki, oczywiście jeśli
zostaniemy Mistrzami - usłyszała za sobą głos Andrzeja i niepewnie spojrzała na
niego. Przyglądał jej się przez moment, a potem przerzucił wzrok na jej
starszego brata. - Chodźcie do szatni, bo potem mamy zaproszenie kolację w
Buenos Aires. Ponoć Piechocki stawia.
- Jak Piechocki stawia, to idziemy! - Karol klasnął
w dłonie i pociągnął Wronę za ramię. - Widziałeś już statystyki?
Kłosówna odprowadziła
środkowych wzrokiem, a następnie spojrzała na Włodarczka, który sprawiał
wrażenie nieco zbitego z tropu. Musiała pomachać mu dłonią przed oczyma, ażeby
ten odzyskał świadomość. Wojtek uśmiechnął się lekko i wziął głęboki oddech.
Halszka doskonale wiedziała co się święci; to, że Włodi chce ją gdzieś zabrać,
wiedziała już od momentu zakończenia meczu, ale niestety reszta Skrzatów mogła
pokrzyżować ich plany. Chociaż może i stety; przecież nie chciała mącić
przyjmującemu w głowie, tym bardziej, że jakiś czas temu wydawało jej się, że
czuje coś do Wrony, który swoją drogą chyba już dał sobie spokój.
- To ja może też pójdę się przebrać - powiedział
cicho Wojtek. - Poczekasz? - zapytał, a gdy kiwnęła głową, oddalił się w
kierunku szatni.
- Mutczjas gracjas - powtórzył Karol za argentyńskim
rozgrywającym.
- No, no! - pokręcił głową zrezygnowany Uriarte. -
Muchas gracias. Muchas! You don't understand me, Karol.
- Nevermind -
Kłos machnął ręką i uśmiechnął się szatańsko. Wzajemna
nauka języków obcych, szczególnie po wygranym meczu, była fantastyczną zabawą,
której przysłuchiwali się wszyscy zgromadzenie w knajpce. – Say… hmm…
Brzęczyszczykiewicz.
- Brze... WHAT?! - wszyscy
zgromadzeni wybuchnęli głośnym śmiechem, widząc zszokowaną minę
Argentyńczyka.
Halszka z uśmiechem na
ustach dopiła resztkę pysznego białego wina z kieliszka i poniosła się z
miejsca, lekko chwiejąc się na nogach. Zawsze lubiła skrowe wypady do
bełchatowskich restauracji, szczególnie te po jakimś zwycięstwie. Żałowała
tylko, że tym razem nie było z nimi Winiarskich. Żarty Michała i kawały, które
robił Mariuszowi były nieodłączną częścią takich spotkań, dlatego na moment
zrobiło się jej przykro. Zresztą zawsze było jej przykro, gdy komuś kończył się
kontrakt albo gdy ktoś dostał propozycję z innego klubu. Jedynym wyjątkiem był
Kurek; za nim to akurat nigdy nie przepadała.
-
Gdzie idziesz? – zapytał Karol, mierząc siostrę uważnym spojrzeniem.
-
Muszę się przewietrzyć, chociaż na moment. Trochę tu dla mnie za gorąca, a i
ostre jedzenie też zrobiło swoje – odpowiedziała z uśmiechem, zakładając na
siebie dżinsową katanę, chociaż w środku aż zagotowała się ze złości,
wyklinając nadopiekuńczość swojego brata. Tak naprawdę miała ochotę zapalić,
ale gdyby Karol zobaczył ją z papierosem w ustach, na pewno by się wściekł. Tak
już miał.
- W
sumie ja też się przewietrzę – powiedział Wrona i wziął spory łyk piwa.
Ich spojrzenia spotkały się na moment,
a gdy kiwnęła głową, środkowy podniósł się z miejsca i ruszyli razem w stronę
wyjścia. Andrzej zachodził w głowie po jaką cholerę chciał wyjść z tą blond
lalunią, ale nienawistne spojrzenie, którym cały wieczór raczył go Włodarczyk,
było na to odpowiedzią. Był po prostu o nią zazdrosny i koniecznie chciał
dowiedzieć się co jest między nią a Wojtkiem? Wyklinał się w duchu za to, że
kazał jej odejść, gdy sama z siebie przyszła i wyznała mu, że coś do niego
czuje. Bo on przecież też coś czuł, tylko ta cholerna duma nie pozwalała mu się
do tego przyznać. Myślał o niej całymi dniami i nocami, a gdy zobaczył ją przed
meczem, poczuł nagły przypływ gorąca.
Kłosówna nie była mu obojętna. Nigdy.
Nawet wtedy, gdy miała kilkanaście lat, kilka kilogramów nadwagi i zdecydowanie
zbyt czerwone policzki. Dla niego nie była brzydkim kaczątkiem, bo on
dostrzegał w niej to, czego nikt inny nie widział. Co prawda charakter
dziewczyny nieco go odstraszał i często stawał się przyczyną konfliktów, teraz
- po latach, był pewien, że Halszka Kłos była jego pierwszą miłością.
- Mam
nadzieję, że nie wykapujesz – powiedziała cicho i wygrzebała z torebki paczkę
czekoladowych papierosów. – Karol pewnie stwierdziłby, że od jednej fajki
dostanę raka – odpaliła papierosa i zaciągnęła się. – W zasadzie to ja nie
pale, ale czasami lubię przydymić sobie coś smakowego. Chcesz? – wyciągnęła
rękę z paczką w stronę siatkarza.
- Nie,
nie – oparł się o ścianę i dokładnie obserwował, jak dziewczyna wypuszcza dym
przez te kształtne usta, które dziś miały barwę soczystej brzoskwini. –
Wyglądasz seksownie z tym papierosem, ale jednak wolę cię bez niego – niewiele
myśląc, chwycił za tutkę z nikotyną i zdeptał ją. – Kłos… Przepraszam… -
powiedział cicho, patrząc w jej oczy, które w świetle lampy iskrzyły
niebezpiecznie.
- Za
co mnie przepraszasz? – zapytała, przełykając głośno ślinę. - Za to, że zniszczyłeś mi papierosa? Spoko,
mam całą paczkę.
- Nie.
Za tamto.
- Za
tamto…? Możesz doprecyzować? - spojrzała na chłopaka spod uniesionej brwi, drżącymi rękoma wyciągając kolejnego papierosa.
- Za
to, co powiedziałem u mnie w mieszkaniu. Że cię nie chcę… - chwycił jej podbródek i zmusił do popatrzenia na siebie.
- A teraz nagle znowu mnie chcesz? –
prychnęła, odpychając od siebie jego dłoń. – Chyba nawet wiem dlaczego, Andrzejku. Bo Wojtek się mną zainteresował. Pies
ogrodnika z ciebie, Wrona - położyła rękę na jego klatce piersiowej i
posłała mu mordercze spojrzenie. - Ze mną się tak nie pogrywa, kochany - powiedziała powoli.
- Kochany…? Podoba
mi się to – pochylił się i bezwstydnie musnął jej usta. Odsunął się na moment, by przyjrzeć
się jej twarzy. Nierówny oddech, lekko zaróżowione policzki i rozchylone usta,
świadczyły o tym, że dziewczyna chce więcej. Musnął ją więc po raz kolejny, z
czasem zwiększając intensywność pocałunku. Całował ją mocno, tak jak nigdy
wcześniej. Tak, jakby świat miał się właśnie skończyć. Zarzuciła mu ręce na
szyję, a on siatkarz przyciągnął ją mocno do siebie, wędrując dłonią pod
dżinsową kurtkę i klubową koszulkę. Nie liczyło się nic i nikt. Tylko oni.
- Co tu się
odpierdala?!
_______
Ktoś tu ma dzisiaj urodziny i z tej okazji dodaje rozdział, huhu.
Tak, to ja jestem.
Memoriał wygrany.
Mam nadzieję, ze będzie dobrym prognostykiem przed PŚ.
Pierwsza? No i dobra! Przeważnie nie komentuję.
OdpowiedzUsuńAle strzelam - Karol? A niech się buja! Każdy ma prawo do miłości, nawet jego kochana siostrzyczka i najlepszy przyjaciel!
Czekam na więcej. Wolę parę Halaszka i Andrzej niż Halaszka i Wojtek! ;)
Niestety nic na to nie wskazuje. Ążej ty to jednak głupi jesteś
OdpowiedzUsuńkocham Twoje komentarze. <3 krótkie, acz treściwe.
Usuńno nareszcie! już myslałam, że się nie doczekam! obstawiam, że to Karol im przeszkodzi... czekam na kolejny! obym nie musiala tak dlugo czekac, bo wtedy cie znajde i zmusze do pisania! pozderki ;*
OdpowiedzUsuńCierpliwość popłaca! <3 co ja mogę napisać, jest tak jak każdy inny- WY-ŚMIE-NI-TY! Wszystkiego najlepszego, po raz kolejny ! :)
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga od początku, najpierw anonimowo a teraz jako Tola. Strasznie się nie mogłam doczekać nowego rozdziału. Co do odpierdalania to stawiam że to Karol. Natomiast co dalej? Nie wiem, mam nadzieję że szybko coś naskrobiesz. Choć czasem czekanie popłaca, tym bardziej na tak zajefajny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tola.
Karol, Karol, błagam - żeby to był Karol! :D
OdpowiedzUsuńTo takie Andrzejowe zachowanie, chce - to bierze. Nienajlepiej!
Z okazji urodzin, życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń i wygranego PŚ :)
p,
G
AAAAAA! Propsuję bardzo, bardzo, bardzo - nie pozwól nam długo czekać na następny! Endrju, ogarnij się wreszcie tak na maksa, bo inaczej będę musiała cię zabić. Albo zbić. Szkoda cię zabijać.
OdpowiedzUsuńAch ten Karollo 😁 super czesc😁 czekam na kolejna😁❤
OdpowiedzUsuńPowtórzę twoje słowa - Pies ogrodnika z ciebie, Wrona.
OdpowiedzUsuńHalaszka i Wojtek.
Tyle w tym temacie. Pozdrawiam
A z okazji urodzin życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń! I zdrowia! Dużo zdrowia! :)
UsuńOh My God... Jezusie Nazaryjski, nie mam pojęcia, co powiedzieć, napisać... o łał! :o Cudowny rozdział, przewspaniały. Halszka i Kłos to takie kochane rodzeństwo, nawet z tymi ich złośliwościami. To taka naturalna, niewymuszona relacja <3
OdpowiedzUsuń"- Mutczjas gracjas - powtórzył Karol za argentyńskim rozgrywającym.
- No, no! - pokręcił głową zrezygnowany Uriarte. - Muchas gracias. Muchas! You don't understand me, Karol.
- Nevermind - Kłos machnął ręką i uśmiechnął się szatańsko. Wzajemna nauka języków obcych, szczególnie po wygranym meczu, była fantastyczną zabawą, której przysłuchiwali się wszyscy zgromadzenie w knajpce. – Say… hmm… Brzęczyszczykiewicz.
- Brze... WHAT?! - wszyscy zgromadzeni wybuchnęli głośnym śmiechem, widząc zszokowaną minę Argentyńczyka." -> tym fragmentem wygrałas wszystko, śmiałam się tu jak głupia xD
A Wrona.... o mój słodki Boże, Wrona... *.* Nie mam słów na tę końcówkę, jeszcze zestawiona z podkładem muzycznym.... JARAM SIĘ, PO PROSTU! :D
Błagam, dodaj kolejny szybciej... Kto tam do nich wyszedł? Karollo? Włodi? Narzeczona Karola? No i jaka będzie reakcja, Halszka znowu zwali ten pocałunek na wpływ wina, czy może jednak spróbują się z Andrzejem dogadać? O matko, tyle pytań mam w głowie. Pisz szybko, proszę, proszę, proszę, prooooszęęęę!
Wszystkiego najlepszego, dużo weny, spełnienia marzeń i żeby nasi dostali awans do Rio :D
Kłos czy Włodi, Kłos czy Włodi, Kłos czy Włodi?! Agg, proszę cię, jak najszybciej dawaj kolejny rozdział, bo chyba uschnę z ciekawości!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńOMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
Kocham i pozdrawiam <3 !
Nauka polskiego i chyba hiszpańskiego the best! Boziu co ten Endrju z Halszką wyrabiają. Tylko pytanie kto ich nakrył ;) Dodawaj szybko kolejny :D pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJestem w ogromnym szoku, po tym, jak przeczytałam, że Halszka dała się pocałować Andżejowi i jeszcze odwzajemniła! :OOO
OdpowiedzUsuńSorry Wojtuś, lubię cię bardzo, ale tutaj jesteś nr 2. Teraz to będę czekała nie wiadomo ile na ciąg dalszy, a niecierpliwość mnie zeżre :D haha dlatego Agg proszę, jak najszybciej dodawaj! :)
Aha, i masz minusa za brak sympatii do Kurka! :( #foch #forever
Pozdrawiam! :*
świetny blog kiedy kolejny
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że tam Kłos się na nich zaczaił :D
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem, czy się ucieszy,że jego ukochana młodsza siostrzyczka z jego kumplem... Tym bardziej, że się zna wszystkie minusy przyjaciela... ( niestety) :D
Ps. Przepraszam za opóźnienia...
Buziaki! :*
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeeeeezus! Nie, nie, nie! ja chcę Wojtka! :(((((((((((
OdpowiedzUsuń:D
tak, wiem, mam nawalone we łbie :D
co tu duzo będę mówić, może przy okazji zainteresowania Włodiego, Andrzej zrozumiał wreszcie, co tak naprawdę czuje do Halszki? Może ziarenko zazdrości zakiełkowało? Nie wiem... Ale tak mi się wydaje... Jedynie szkoda mi w tym momencie Wojtka, bo on może robił sobie jakieś nadzieje, a tu prawdopodobnie nic z tego nie będzie... :/ Ale, don't worrry, Wojtku! ja się Tobą zaopiekuję! :D
Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdzał ??? Czekamy :-(
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego się wykluje? :D
OdpowiedzUsuńNonono...
OdpowiedzUsuńGdyby na końcu pojawił się Wojtek to raczej by nic nie powiedział, dlatego stawiam na Karola.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Czy jest szansa na kontynuację?? bo super się czytało, akcja się rozkręciła i klops.... :(
OdpowiedzUsuń