niedziela, 7 czerwca 2015

19. A co to za uchodźcy?



  - Dolać ci wina? - zapytał Włodarczyk, chwytając za okrągłą butelkę. Półsłodki sikacz z jakimś niemieckim napisem na etykiecie, raczej nie zasługiwał na to miano, ale blondynka skinęła głową, podsuwając lampkę w stronę przyjmującego i obserwowała jak szklane naczynie zaczęło powoli się napełniać różową cieczą.
       Popołudnie mijało bardzo spokojnie, aczkolwiek niezwykle miło; Wojtek był naprawdę ciekawą i bardzo inteligentną osobą, o co wcześniej raczej by go nie podejrzewała, chociaż nie sprawiał wrażenia kogoś o IQ banana. Poza tym, na pewno był sto razy lepszy od tego dupka, który zajmował mieszkanie kondygnację niżej. W jego towarzystwie czas mijał jak z bicza strzelił i, o dziwo!, kilka razy udało mu się zagiąć Halszkę, co sprawiało, że dziewczyna z każdą kolejną chwilą patrzyła na niego coraz bardziej przychylnym okiem. Tym bardziej, że alkohol zaczynał coraz bardziej szumieć jej w głowie i całkiem inaczej odbierała niektóre rzeczy. Będąc pod wpływem alkoholu, zauważyła na przykład to, że oczy przyjmującego mają barwę gorącej, gorzkiej czekolady, a gdy się uśmiecha, wokół jego ust pojawiają się śmieszne zmarszczki, dodające mu niesamowitego uroku.
    Wojtek opowiadał jej o swojej austriackiej przygodzie, cierpliwie odpowiadając na każde pytanie. Bo Halszka, jak to przyszła dziennikarka, wypytywała dosłownie o wszystko. Dowiedziała się na przykład, że słucha polskiego rapu i uwielbia filmy Machulskiego. Ona również opowiedziała mu o tym, jak ubóstwia literaturę autorstwa Jane Austen i serial Supernatural, który mogłaby oglądać wciąż i wciąż. Słuchając starych, polskich hitów i zaśmiewając się do łez, oboje czuli jakby znali się od lat. Nie było między nimi żadnej bariery, tematu tabu. 
  - Chcesz mnie upić - Kłosówna odgarnęła włosy i posłała mu promienny uśmiech. Siatkarz dokładnie obserwował każdy jej ruch, czując narastającą fascynację dziewczyną. Bo Halszka była naprawdę śliczna i chyba żaden normalny facet nie potrafiłby przejść obok niej obojętnie. Do tego była inteligentna i wygadana, może momentami zbyt bezpośrednia, ale w oczach Wojtka, dodawało jej to tylko uroku. Halszka potrafiła zakląć, zbesztać go i w żadnym wypadku nie pozwoliłaby, by to właśnie Wojtek miał ostatnie zdanie. On lubi takie dziewczyny; nigdy nie zamierzał wiązać się z kimś, dla kogo priorytetem byłby jedynie wizyty u kosmetyczki i wyprzedaże. Kobieta powinna mieć charakter. - Nieładnie, panie Włodarczyk, nieładnie – zaśmiała się perliście, mocząc usta w lampce i posyłając mu zalotne spojrzenie.
  - Nie oponujesz, więc korzystam z okazji - Wojtek wyszczerzył się i zanurzył truskawkę z promocji w miseczce z bitą śmietaną, a następnie włożył ją sobie do ust, umazując sobie tym samym kącik. Widząc to, Halszka zaśmiała się głośno i pochylając się, kciukiem starła resztki białej słodyczy, dokładnie obserwując twarz siatkarza.
       Nastała krępująca cisza, w której to rzucali sobie krótkie spojrzenia. Zawodnik Skry wziął głęboki oddech i delikatnie pogłaskał wierzch jej dłoni. Czuła, że Wojtek chce ją pocałować. Zresztą sama też nie miałaby ku temu oporów, szczególnie po tych trzech lampkach wina. Wiedziała jednak, że przez tę chwilę zapomnienia, miałaby ogromne wyrzuty sumienia. Przecież jeszcze kilka godzin temu, wydawało jej się, że kompletnie straciła głowę dla tego dupka, Andrzeja, a teraz najchętniej zaczęłaby się migdalić na tej karmelowej sofie z Włodarczykiem. Tak przecież nie postępuje prawdziwa dama, a przecież Halszka Kłos nią była.
       Nie, to się nie może tak skończyć, pomyślała. Halka, idiotko! Przecież czujesz coś do Wrony, a co za tym idzie, nie powinnaś podrywać jego kumpla z drużyny, zbeształa się w myślach. Kiedyś nie należała do dziewcząt z tak dużym powodzeniem, więc w dalszym ciągu zainteresowanie mężczyzn nieco ją krępowało. W głębi duszy wciąż była tą pulchną dziewczynką z różowymi policzkami i dwoma idiotycznymi warkoczykami, zakończonymi równie idiotycznymi wstążeczkami. Mimo, że te czasy już dawno minęły i teraz niejedna kobieta zazdrościła jej wyglądu, zadry z przeszłości nadal były żywe.
  - Muszę iść – powiedziała cicho, odsuwając się od przyjmującego. – Karol zaraz pewnie zacznie wydzwaniać, jak to ma w zwyczaju – dopiła resztkę wina i odstawiła kieliszek.
  - Odprowadzę cię. I nie chcę nawet słyszeć, że to tylko kawałek. Mało to idiotów chodzi po świecie? – podniósł się z kanapy i podał jej dłoń, którą niepewnie chwyciła.
       Czując ciepło dłoni Włodarczyka, przeklęła los, że pojawił się on w najgorszym możliwym momencie. Przecież gdyby poznała go wcześniej, nie zawracałaby sobie głowy Wroną, tylko całą swoją uwagę skupiłaby na Wojtku. A przynajmniej tak jej się teraz wydawało.
       Wciąż trzymając się za ręce, bez słowa opuścili mieszkanie przyjmującego. Dopiero, gdy mijali drzwi wejściowe, Kłosówna delikatnie wyrwała swoją dłoń, mrucząc coś na temat tego, że przecież połowa Skry mieszka właśnie na tym osiedlu. Strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby któryś ze Skrzatów przechodził właśnie obok wojtkowego bloku? Dałaby sobie uciąć rękę, że natychmiast zadziałałaby gorąca linia i miałaby na głowie wściekłego Karollo.
       Powoli zaczynało zmierzchać i dopiero teraz dotarło do niej, że wizyta u Włodarczyka trwała znacznie dłużej niż jej się wydawało. Zerknięcie na tarczę zegarka, wskazującego kwadrans po 19, jedynie ją w tym utwierdziło. Już w głowie obmyślała linię obrony przed Karolem i jego nadopiekuńczością, kiedy Wojtek zatrzymał się i zmuszona była na niego spojrzeć.
  - Halszko, naprawdę bardzo cię lubię – powiedział cicho, starając się nie patrzeć jej w oczy. – I jeśli będzie trzeba, poczekam aż uporządkujesz wszystko z Andrzejem, bo widzę, że jest coś między wami. Muszę tylko wiedzieć czy mam jakiekolwiek szanse? Nie odpowiadaj teraz – przerwał jej, widząc, że otwiera usta, by coś powiedzieć. – Po prostu nie chcę być tym trzecim – dodał spokojnie, wpatrując się w błękitne spojówki blondynki i nikle się uśmiechając. – Dobranoc, piękna – musnął jej czoło i ruszył w stronę swojego bloku.
       Kłosówna odprowadziła go wzrokiem, ciężko wzdychając i wbiła kod, umożliwiający jej wejście. Drogę na trzecie piętro pokonała schodami, mimo tego, że na jej stopach znajdowały się niebotycznie wysokie szpilki. Gdy w końcu dotarła pod drzwi z numerem siedem, wzięła głęboki oddech i powoli nacisnęła klamkę. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że nikogo nie ma w domu. Wzruszyła jedynie ramionami i przekręciła klucz w zamku. W korytarzy panował półmrok; zapaliła więc światło i ściągnęła buty. W międzyczasie powędrowała do kuchni, by wstawić wodę na herbatę, sięgnęła do torebki po telefon i wybrała numer do przyjaciółki.
  - Halka? Jak poszło z Wroną? Skoro tak długo się nie odzywałaś, mniemam, że dobrze.
  - Ci faceci to mnie kiedyś wykończą. Definitywnie.



       Melodia Highway to Hell od bardzo dawna stanowiąca andrzejowy budzik, rozbrzmiała się po mieszkaniu, wyrywając tym samym lokatora ze snu. Niepewnie otworzył oczy i wlepił spojrzenie w sufit, wsłuchując się w mocne, gitarowe dźwięki. Ktoś kiedyś powiedział, żeby za nic w świecie nie ustawiać ulubionej piosenki na budzik, bo po pewnym czasie zaczyna się ją nienawidzić. Andrzej uważał natomiast, że dzień bez tegoż kawałka AC/DC, jest dla niego dniem straconym.
       To dziś był ten jakże ważny dla niego dzień. To właśnie dziś miał się odbyć jego pierwszy trening w barwach PGE Skry Bełchatów. Mimowolnie uśmiechnął się do siebie; przecież marzył o tym odkąd rozpoczął karierę profesjonalnego siatkarza, a świadomość, że ponownie zagra z Karolem w jednej drużynie, sprawiała mu jeszcze większą radość. Po wyłączeniu budzika, podniósł się z łóżka i powędrował do kuchni zaparzyć sobie kawę. Czarna ciecz, osłodzona dwoma łyżeczkami cukru, szybko przywróciła go do stanu używalności. Do tego zjedzenie sześciu tostów z Nutellą, szybki prysznic, ekspresowe mycie zębów i siatkarz był już jak nowo narodzony.
       Co prawda, wciąż miał w głowie wczorajszą rozmowę z Halszką, jak również to, że większość wczorajszego dnia spędziła z Włodarczykiem, co spowodowało, że stracił jakąkolwiek sympatię do tegoż człowieka. Postanowił jednak, że nie da tego po sobie poznać, bo Wojtek przecież nie należał do głupich osób - od razu wiedziałby, że powodem tej jego nagłej niechęci, była jego relacja z siostrą Karola. Aby nie budzić żadnych podejrzeń, łaskawie napisał do przyjmującego esemesa z pytaniem czy nie wybiorą się razem na trening? Wojtek w ekspresowym tempie odpisał, że za moment po niego zejdzie.
    I faktycznie, równo minutę później, Włodarczyk pojawił się w progu andrzejowych drzwi, dzierżąc w dłoniach torbę treningową i mając minę dziecka, odpakowującego prezent bożonarodzeniowy. Zresztą Andrzej czuł się podobnie.
  - Cześć - powiedział wesoło przyjmujący, podając Wronie rękę. - Pół nocy nie spałem z tych nerwów. Ciekawe czy Miguel da nam dzisiaj wycisk? Chociaż myślę, że dzisiaj odpuści; nakreśli jedynie plan działania, a katorga zacznie się od jutra - Andrzej kiwał głową, nawet nie próbując przerwać wojtkowego słowotoku.
       Przed blokiem czekał już na nich Karol, siedzący w swojej klubowej furze. Całą drogę do Energii, Kłos trajkotał jak to bardzo cieszy się, że w tym roku w Skrze pojawi się świeża krew. Co prawda, tak samo jak chłopcy, zastanawiał się jak będzie wyglądać współpraca z Miguelem i resztą? Ponarzekał jeszcze trochę na temat Nawrockiego i zajechali pod halę, gdzie Wlazły, Zatorski i Pliński rozkoszowali się ostatnimi promieniami słońca, wesoło dyskutując, a dwaj Argentyńczycy przyglądali im się uważnie z pewnej odległości.
  - A co to za uchodźcy? – rzucił Karol, co spotkało się z wybuchem śmiechu wśród zgromadzonych siatkarzy. Oczywiście, Nico i Facundo zrobili jeszcze bardziej zdezorientowaną minę.
        W końcu wszyscy ruszyli w stronę szatni i po przebraniu się, podążyli w stronę hali, gdzie czekał na nich cały sztab szkoleniowy i zarząd PGE Skry Bełchatów. Andrzej z wielką uwagą słuchał tej samej od lat przemowy Piechockiego, w której szczególnie często przewijały się słowa zwycięstwo, jedność i najwyższe cele. Spojrzał na drzemiącego Zatiego i szturchnął go lekko, ażeby nie zaczął chrapać.
  - Co roku to samo, no naprawdę – mruknął siedzący obok Wlazły. – Recytuje to jak prawie Inwokację.
       Andrzej zaśmiał się bezdźwięcznie, w żaden sposób nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Gdy prezes w końcu skończył swoją przemowę, przyszła kolej na Miguela, który w skrócie nakreślił swoją filozofię, potem Mariusz dorzucił parę słów od siebie, jak na kapitana przystało. Niestety nadzieje chłopaków co do wolnego nie potwierdziły się, bo tuż po części oficjalnej, gracze zostali zaproszeni do siłowni. Co prawda, trening nie był katorżniczy; więcej było śmiechu niż ciężkiej pracy, ale Falasca stwierdził, że im szybciej zawodnicy zaczną budować formę, tym szybciej osiągną zamierzone efekty.
     Mimo strużek potu, spływających po jego plecach i bólu brzucha, spowodowanego śmiechem, Wrona poczuł, że w końcu odnalazł swoje miejsce na ziemi. Swoje miejsce w szeregach PGE Skry Bełchatów.

_____________________

Wiara, siła, męstwo!
To nasze zwycięstwo!

ask / facebook / 39091085

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wojtku, och Wojtku. Szkoda, że nie mieszkasz gdzieś blisko mnie, bo czuję, że byłabym stałym bywalcem w Twoim mieszkaniu! <3 To jest naprawdę mega sympatiko Amigo - zarówno tutaj, jak i w realu. Wiem, co mówię, bo miałam z nim spotkanie pierwszego stopnia. :)
      W sumie, teraz kiedy na horyzoncie pojawił się Włodi, to Andrzej może przestać dla mnie (i dla Halszki też!) istnieć. :D

      Usuń
  2. Wojtek punktuje coraz bardziej :D bardzo czekam, aż Karol się wszystkiego dowie i rozstrzela chłopaków :D
    p,
    G
    (Luxtorpeda dobra na wszystko! :) )

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna notka, czekam aż się rozwinie relacja Wrona-Włodarczyk, ciekawe czy Andrzejek wytrzyma udając że nic się nie dzieje :p.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ubóstwiam nad życie ten fan fiction i kocham Ciebie :D życzę weny kotku <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam cię za dobór muzyki. Normalnie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Andrzej, dumę trzeba schować do kieszeni. Walcz o Halszkę, no Wojtek już się czai!

    OdpowiedzUsuń
  7. Andrzej cmon przecież ją kochasz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo lubię Włodarczyka, że nie mogę się na niego gniewać... :)
    Jednakże, jak Wrona się nie ogarnie, to przestaniemy się lubić, oj, przestaniemy :P A tak poważnie to, może potrzeba im właśnie takiego czasu, by mogli się za sobą stęsknić, by sobie uświadomić,ile dla siebie znaczą,i co tak na prawdę do siebie czują. Bo nie wątpię w to,że oboje są dla siebie ważni, i nie bez powodu non stop o sobie myślą... :))

    Ten dobór muzyki, ja podkreślam już od dawna, i byłam pierwsza,prawda Agg? ♥
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinnam, jak zwykle zaśmiewać się w niebo głosy po przeczytaniu, ale przypomniałam sobie, że już Włodiego nie będzie w Bełchatowie i mi smutno baardzo się zrobiło :( Tutaj pierwszy trening, a rzeczywiście minęły dwa lata i koniec przygody ze Skrą :(
    Popłakałam trochę i już wracam. Wojtek jest tutaj mega sympatyczny (z resztą ten realny także!), ale nie wyobrażam jego z Halszką. Nie i koniec. W ogóle jakoś lekko mnie zirytowała dzisiaj Halka - ale nie potrafię napisać dlaczego -.- Kill me.
    Droga Agg, czekam aż Andżej i siostra Kłosa zaczną w ogóle rozmawiać, ale może minąć 15874 rozdziałów niż tego doczekam z ich charakterami. Będzie, jak będzie czekam! :)
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładne zakończenie rozdziału, podoba mi się ^^ No i muszę to zrobić, muszę Ci podziękować za ten cover Maroon 5 <3
    Że też ten Włodarczyk musiał się teraz nawinąć no :/ Mam nadzieję, że jednak Halka i Wrona w końcu zaczną ze sobą rozmawiać i jakoś się dogadają. Chociaż jak już trochę pokazałaś nam charakterek Kłosówny, to tak łatwo Andżejkowi nie będzie :P
    Czekam na kolejne, pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Szykuje się mały amagedon ;) Wojtek uwielbiam cię, ale Halszka Ążejowi raczej tak łatwo nie odpuści

    OdpowiedzUsuń
  12. Andrzej ruchy, bo Wojtek Halszką się zaopiekuje i to szybko! To tyle na dziś ;)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń