- Dolać ci wina? - zapytał Włodarczyk, chwytając za
okrągłą butelkę. Półsłodki sikacz z jakimś niemieckim napisem na etykiecie,
raczej nie zasługiwał na to miano, ale blondynka skinęła głową, podsuwając
lampkę w stronę przyjmującego i obserwowała jak szklane naczynie zaczęło powoli
się napełniać różową cieczą.
Popołudnie mijało bardzo
spokojnie, aczkolwiek niezwykle miło; Wojtek był naprawdę ciekawą i bardzo inteligentną osobą,
o co wcześniej raczej by go nie podejrzewała, chociaż nie sprawiał wrażenia
kogoś o IQ banana. Poza tym, na pewno był sto razy lepszy od tego dupka, który
zajmował mieszkanie kondygnację niżej. W jego towarzystwie czas mijał jak z
bicza strzelił i, o dziwo!, kilka razy udało mu się zagiąć Halszkę, co
sprawiało, że dziewczyna z każdą kolejną chwilą patrzyła na niego coraz
bardziej przychylnym okiem. Tym bardziej, że alkohol zaczynał coraz bardziej
szumieć jej w głowie i całkiem inaczej odbierała niektóre rzeczy. Będąc pod
wpływem alkoholu, zauważyła na przykład to, że oczy przyjmującego mają barwę
gorącej, gorzkiej czekolady, a gdy się uśmiecha, wokół jego ust pojawiają się
śmieszne zmarszczki, dodające mu niesamowitego uroku.
Wojtek opowiadał jej o swojej
austriackiej przygodzie, cierpliwie odpowiadając na każde pytanie. Bo Halszka, jak to
przyszła dziennikarka,
wypytywała dosłownie o wszystko. Dowiedziała się na przykład, że słucha
polskiego rapu i uwielbia filmy Machulskiego. Ona również opowiedziała mu o
tym, jak ubóstwia literaturę autorstwa Jane Austen i serial Supernatural, który mogłaby oglądać wciąż i
wciąż. Słuchając starych, polskich hitów i zaśmiewając się do łez, oboje czuli
jakby znali się od lat. Nie było między nimi żadnej bariery, tematu tabu.
- Chcesz mnie upić - Kłosówna odgarnęła
włosy i posłała mu promienny uśmiech. Siatkarz dokładnie obserwował każdy jej
ruch, czując narastającą fascynację dziewczyną. Bo Halszka była naprawdę
śliczna i chyba żaden normalny facet nie potrafiłby przejść obok niej
obojętnie. Do tego była inteligentna i wygadana, może momentami zbyt
bezpośrednia, ale w oczach Wojtka, dodawało jej to tylko uroku. Halszka
potrafiła zakląć, zbesztać go i w żadnym wypadku nie pozwoliłaby, by to właśnie
Wojtek miał ostatnie zdanie. On lubi takie dziewczyny; nigdy nie zamierzał
wiązać się z kimś, dla kogo priorytetem byłby jedynie wizyty u kosmetyczki i wyprzedaże.
Kobieta powinna mieć charakter. - Nieładnie, panie Włodarczyk, nieładnie –
zaśmiała się perliście, mocząc usta w lampce i posyłając mu zalotne spojrzenie.
- Nie oponujesz, więc korzystam z okazji - Wojtek wyszczerzył się i zanurzył truskawkę z promocji w miseczce z bitą śmietaną, a następnie włożył ją sobie do ust, umazując sobie tym samym kącik. Widząc to, Halszka zaśmiała się głośno i pochylając się, kciukiem starła resztki białej słodyczy, dokładnie obserwując twarz siatkarza.
- Nie oponujesz, więc korzystam z okazji - Wojtek wyszczerzył się i zanurzył truskawkę z promocji w miseczce z bitą śmietaną, a następnie włożył ją sobie do ust, umazując sobie tym samym kącik. Widząc to, Halszka zaśmiała się głośno i pochylając się, kciukiem starła resztki białej słodyczy, dokładnie obserwując twarz siatkarza.
Nastała krępująca cisza, w której to
rzucali sobie krótkie spojrzenia. Zawodnik Skry wziął głęboki oddech i
delikatnie pogłaskał wierzch jej dłoni. Czuła, że Wojtek chce ją pocałować.
Zresztą sama też nie miałaby ku temu oporów, szczególnie po tych trzech lampkach
wina. Wiedziała jednak, że przez tę chwilę zapomnienia, miałaby ogromne wyrzuty
sumienia. Przecież jeszcze kilka godzin temu, wydawało jej się, że kompletnie
straciła głowę dla tego dupka, Andrzeja, a teraz najchętniej zaczęłaby się
migdalić na tej karmelowej sofie z Włodarczykiem. Tak przecież nie postępuje
prawdziwa dama, a przecież Halszka Kłos nią była.
Nie, to się nie może tak skończyć,
pomyślała. Halka, idiotko!
Przecież czujesz coś do Wrony, a co za tym idzie, nie powinnaś podrywać jego
kumpla z drużyny, zbeształa się w myślach. Kiedyś nie należała do dziewcząt
z tak dużym powodzeniem, więc w dalszym ciągu zainteresowanie mężczyzn nieco ją krępowało. W głębi
duszy wciąż była tą pulchną dziewczynką z różowymi policzkami i dwoma idiotycznymi
warkoczykami, zakończonymi równie idiotycznymi wstążeczkami. Mimo, że te czasy
już dawno minęły i teraz niejedna kobieta zazdrościła jej wyglądu, zadry z
przeszłości nadal były żywe.
-
Muszę iść – powiedziała cicho, odsuwając się od przyjmującego. – Karol zaraz
pewnie zacznie wydzwaniać, jak to ma w zwyczaju – dopiła resztkę wina i
odstawiła kieliszek.
-
Odprowadzę cię. I nie chcę nawet słyszeć, że to tylko kawałek. Mało to idiotów
chodzi po świecie? – podniósł się z kanapy i podał jej dłoń, którą niepewnie
chwyciła.
Czując ciepło dłoni Włodarczyka,
przeklęła los, że pojawił się on w najgorszym możliwym momencie. Przecież gdyby
poznała go wcześniej, nie zawracałaby sobie głowy Wroną, tylko całą swoją uwagę
skupiłaby na Wojtku. A przynajmniej tak jej się teraz wydawało.
Wciąż trzymając się za ręce, bez słowa
opuścili mieszkanie przyjmującego. Dopiero, gdy mijali drzwi wejściowe, Kłosówna delikatnie
wyrwała swoją dłoń, mrucząc coś na temat tego, że przecież połowa Skry mieszka
właśnie na tym osiedlu. Strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby któryś ze
Skrzatów przechodził właśnie obok wojtkowego bloku? Dałaby sobie uciąć rękę, że
natychmiast zadziałałaby gorąca linia i miałaby na głowie wściekłego Karollo.
Powoli zaczynało
zmierzchać i dopiero teraz dotarło do niej, że wizyta u Włodarczyka trwała
znacznie dłużej niż jej się wydawało. Zerknięcie na tarczę zegarka,
wskazującego kwadrans po 19, jedynie ją w tym utwierdziło. Już w głowie
obmyślała linię obrony przed Karolem i jego nadopiekuńczością,
kiedy Wojtek zatrzymał się i zmuszona była na niego spojrzeć.
-
Halszko, naprawdę bardzo cię lubię – powiedział cicho, starając się nie patrzeć
jej w oczy. – I jeśli będzie trzeba, poczekam aż uporządkujesz wszystko z Andrzejem, bo widzę, że
jest coś między wami. Muszę tylko wiedzieć czy mam jakiekolwiek szanse?
Nie odpowiadaj teraz – przerwał jej, widząc, że otwiera usta, by coś
powiedzieć. – Po prostu nie chcę być tym trzecim – dodał spokojnie, wpatrując
się w błękitne spojówki blondynki i nikle się uśmiechając. – Dobranoc, piękna –
musnął jej czoło i ruszył w stronę swojego bloku.
Kłosówna odprowadziła
go wzrokiem, ciężko wzdychając i wbiła kod, umożliwiający jej wejście. Drogę na
trzecie piętro pokonała schodami, mimo tego, że na jej stopach znajdowały się
niebotycznie wysokie szpilki. Gdy w końcu dotarła pod drzwi z numerem siedem,
wzięła głęboki oddech i powoli nacisnęła klamkę. Jakież było jej zdziwienie,
gdy okazało się, że nikogo nie ma w domu. Wzruszyła jedynie ramionami i
przekręciła klucz w zamku. W korytarzy panował półmrok; zapaliła więc światło i
ściągnęła buty. W międzyczasie powędrowała do kuchni, by wstawić wodę na
herbatę, sięgnęła do torebki po telefon i wybrała numer do przyjaciółki.
-
Halka? Jak poszło z Wroną? Skoro tak długo się nie odzywałaś, mniemam, że
dobrze.
- Ci
faceci to mnie kiedyś wykończą. Definitywnie.
Melodia Highway to Hell od bardzo dawna
stanowiąca andrzejowy budzik, rozbrzmiała się po mieszkaniu,
wyrywając tym samym lokatora ze snu. Niepewnie otworzył oczy i wlepił
spojrzenie w sufit, wsłuchując się w mocne, gitarowe dźwięki. Ktoś kiedyś
powiedział, żeby za nic w świecie nie ustawiać ulubionej piosenki na budzik, bo
po pewnym czasie zaczyna się ją nienawidzić. Andrzej uważał natomiast, że dzień
bez tegoż kawałka AC/DC,
jest dla niego dniem straconym.
To dziś był ten jakże ważny dla niego
dzień. To właśnie dziś miał się odbyć jego pierwszy trening w barwach PGE Skry
Bełchatów. Mimowolnie uśmiechnął się do siebie; przecież marzył o tym odkąd
rozpoczął karierę profesjonalnego siatkarza, a świadomość, że ponownie
zagra z Karolem w jednej drużynie, sprawiała mu jeszcze większą radość. Po
wyłączeniu budzika, podniósł się z łóżka i powędrował do kuchni zaparzyć sobie
kawę. Czarna ciecz, osłodzona dwoma łyżeczkami cukru, szybko przywróciła go do
stanu używalności. Do tego zjedzenie sześciu tostów z Nutellą, szybki prysznic, ekspresowe mycie
zębów i siatkarz był już jak nowo narodzony.
Co prawda, wciąż miał w głowie
wczorajszą rozmowę z Halszką, jak również to, że większość wczorajszego dnia
spędziła z Włodarczykiem, co spowodowało, że stracił jakąkolwiek sympatię do
tegoż człowieka. Postanowił jednak, że nie da tego po sobie poznać, bo Wojtek
przecież nie należał do głupich osób - od razu wiedziałby, że powodem tej jego
nagłej niechęci, była jego relacja z siostrą Karola. Aby nie budzić żadnych
podejrzeń, łaskawie napisał do przyjmującego esemesa z pytaniem czy nie wybiorą
się razem na trening? Wojtek w ekspresowym tempie odpisał, że za moment po
niego zejdzie.
I faktycznie, równo minutę
później, Włodarczyk pojawił się w progu andrzejowych drzwi, dzierżąc w dłoniach torbę
treningową i mając minę dziecka, odpakowującego prezent bożonarodzeniowy. Zresztą Andrzej czuł się
podobnie.
- Cześć - powiedział wesoło przyjmujący, podając
Wronie rękę. - Pół nocy nie spałem z tych nerwów. Ciekawe czy Miguel da nam
dzisiaj wycisk? Chociaż myślę, że dzisiaj odpuści; nakreśli jedynie plan działania,
a katorga zacznie się od jutra - Andrzej kiwał głową, nawet nie próbując
przerwać wojtkowego słowotoku.
Przed blokiem czekał już na nich
Karol, siedzący w swojej klubowej furze. Całą drogę do Energii, Kłos
trajkotał jak to bardzo cieszy się, że w tym roku w Skrze pojawi się świeża
krew. Co prawda, tak samo jak chłopcy, zastanawiał się jak będzie wyglądać
współpraca z Miguelem i resztą? Ponarzekał jeszcze trochę na temat Nawrockiego
i zajechali pod halę, gdzie Wlazły, Zatorski i Pliński rozkoszowali się
ostatnimi promieniami słońca, wesoło dyskutując, a dwaj Argentyńczycy przyglądali im się uważnie z pewnej
odległości.
- A co
to za uchodźcy? – rzucił Karol, co spotkało się z wybuchem śmiechu wśród
zgromadzonych siatkarzy. Oczywiście, Nico i Facundo zrobili jeszcze bardziej zdezorientowaną minę.
W końcu wszyscy ruszyli w stronę
szatni i po przebraniu się, podążyli w stronę hali, gdzie czekał na nich cały
sztab szkoleniowy i zarząd PGE Skry Bełchatów. Andrzej z wielką uwagą słuchał
tej samej od lat przemowy Piechockiego, w której szczególnie często przewijały
się słowa zwycięstwo, jedność
i najwyższe cele. Spojrzał na
drzemiącego Zatiego i szturchnął go lekko, ażeby nie
zaczął chrapać.
- Co
roku to samo, no naprawdę – mruknął siedzący obok Wlazły. – Recytuje to jak
prawie Inwokację.
Andrzej zaśmiał się bezdźwięcznie, w żaden sposób nie chcąc
zwrócić na siebie uwagi. Gdy prezes w końcu skończył swoją przemowę, przyszła
kolej na Miguela, który w skrócie nakreślił swoją filozofię, potem Mariusz
dorzucił parę słów od siebie, jak na kapitana przystało. Niestety nadzieje
chłopaków co do wolnego nie potwierdziły się, bo tuż po części oficjalnej,
gracze zostali zaproszeni do siłowni. Co prawda, trening nie był katorżniczy;
więcej było śmiechu niż ciężkiej pracy, ale Falasca stwierdził, że im szybciej zawodnicy
zaczną budować formę, tym szybciej osiągną zamierzone efekty.
bum!
OdpowiedzUsuńWojtku, och Wojtku. Szkoda, że nie mieszkasz gdzieś blisko mnie, bo czuję, że byłabym stałym bywalcem w Twoim mieszkaniu! <3 To jest naprawdę mega sympatiko Amigo - zarówno tutaj, jak i w realu. Wiem, co mówię, bo miałam z nim spotkanie pierwszego stopnia. :)
UsuńW sumie, teraz kiedy na horyzoncie pojawił się Włodi, to Andrzej może przestać dla mnie (i dla Halszki też!) istnieć. :D
Wojtek punktuje coraz bardziej :D bardzo czekam, aż Karol się wszystkiego dowie i rozstrzela chłopaków :D
OdpowiedzUsuńp,
G
(Luxtorpeda dobra na wszystko! :) )
świetna notka, czekam aż się rozwinie relacja Wrona-Włodarczyk, ciekawe czy Andrzejek wytrzyma udając że nic się nie dzieje :p.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam nad życie ten fan fiction i kocham Ciebie :D życzę weny kotku <3
OdpowiedzUsuńPodziwiam cię za dobór muzyki. Normalnie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńAndrzej, dumę trzeba schować do kieszeni. Walcz o Halszkę, no Wojtek już się czai!
OdpowiedzUsuńAndrzej cmon przecież ją kochasz!
OdpowiedzUsuńTak bardzo lubię Włodarczyka, że nie mogę się na niego gniewać... :)
OdpowiedzUsuńJednakże, jak Wrona się nie ogarnie, to przestaniemy się lubić, oj, przestaniemy :P A tak poważnie to, może potrzeba im właśnie takiego czasu, by mogli się za sobą stęsknić, by sobie uświadomić,ile dla siebie znaczą,i co tak na prawdę do siebie czują. Bo nie wątpię w to,że oboje są dla siebie ważni, i nie bez powodu non stop o sobie myślą... :))
Ten dobór muzyki, ja podkreślam już od dawna, i byłam pierwsza,prawda Agg? ♥
Buziaki :*
Powinnam, jak zwykle zaśmiewać się w niebo głosy po przeczytaniu, ale przypomniałam sobie, że już Włodiego nie będzie w Bełchatowie i mi smutno baardzo się zrobiło :( Tutaj pierwszy trening, a rzeczywiście minęły dwa lata i koniec przygody ze Skrą :(
OdpowiedzUsuńPopłakałam trochę i już wracam. Wojtek jest tutaj mega sympatyczny (z resztą ten realny także!), ale nie wyobrażam jego z Halszką. Nie i koniec. W ogóle jakoś lekko mnie zirytowała dzisiaj Halka - ale nie potrafię napisać dlaczego -.- Kill me.
Droga Agg, czekam aż Andżej i siostra Kłosa zaczną w ogóle rozmawiać, ale może minąć 15874 rozdziałów niż tego doczekam z ich charakterami. Będzie, jak będzie czekam! :)
Ściskam! :*
Bardzo ładne zakończenie rozdziału, podoba mi się ^^ No i muszę to zrobić, muszę Ci podziękować za ten cover Maroon 5 <3
OdpowiedzUsuńŻe też ten Włodarczyk musiał się teraz nawinąć no :/ Mam nadzieję, że jednak Halka i Wrona w końcu zaczną ze sobą rozmawiać i jakoś się dogadają. Chociaż jak już trochę pokazałaś nam charakterek Kłosówny, to tak łatwo Andżejkowi nie będzie :P
Czekam na kolejne, pozdrawiam! ;*
Szykuje się mały amagedon ;) Wojtek uwielbiam cię, ale Halszka Ążejowi raczej tak łatwo nie odpuści
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńAndrzej ruchy, bo Wojtek Halszką się zaopiekuje i to szybko! To tyle na dziś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D