- Jak sobie życzysz - odpowiedziała dumnie,
odwracając się na pięcie. Zmarszczka na jej czole, świadczyła o tym, że jest
naprawdę wściekła i gdyby została w tym mieszkaniu sekundę dłużej, rozpoczęłaby
się trzecia wojna światowa. Delikatnie mówiąc. Postanowiła jednak pokazać temu
zadufanemu dupkowi, że jest prawdziwą damą i ktoś taki jak on, nie zasługuje na
to, by cały Bełchatów wysłuchiwał jej wrzasków. Chociaż powinna zdzielić go w
mordę. Ot tak, dla zasady.
Chwyciła za klamkę i z podniesioną
głową wyszła z andrzejowego mieszkania, starając się nie wybuchnąć. Sama nie
wiedziała czy czuje się bardziej upokorzona czy też zażenowana jego postawą?
Wiedziała za to coś innego; Andrzej Zdzisław Wrona niech się cmoknie. I miała
takie wewnętrzne postanowienie, że za wszelką cenę będzie go unikać, a gdy już
się spotkają, z jej strony może liczyć tylko na kompletną ignorancję. Żadnych
chamskich odzywek, żadnych gestów skierowanych w jego stronę. Tylko ironiczny uśmiech kobiety, która jest niesamowicie pewna siebie. Niech zobaczy, co
stracił.
A pomyśleć, że
chciała się dla niego zmienić! Wyobrażała sobie, że nowy środkowy
bełchatowskiej Skry, będzie jej klejem, który złoży ją w jedną, spójną całość.
Nieświadomie marzyła o tym, by budzić się każdego ranka obok tego olbrzyma i
przeczesywać dłonią jego niesforną czuprynę. Chciała czuć zapach jego perfum na
poduszce, prać klubowy strój i przygotowywać pyszne kolacyjki, gdy wracał z meczów wyjazdowych. Chciała czuć się
tak, ja za czasów związku z Aleksem, kiedy to spędzali ze sobą czas non
stop i upajali się swoją obecnością. Liczyła tylko na to, że tym razem los
będzie dla niej łaskawy i będzie miała szczęśliwe zakończenie. Marzenia ściętej
głowy.
Schodząc po schodach, miała
przeogromną ochotę w coś uderzyć, by dać upust emocjom. Z wielkim trudem
powstrzymała się, żeby nie kopnąć wielkiej doniczki z kwiatkiem, stanowiącej
jedyną dekorację tego surowego wnętrza. Zbiegając po ostatnich schodkach z
trudem wyhamowała przed postacią, wchodzącą do klatki i dzierżącą w dłoniach
niezliczoną ilość reklamówek.
- Cześć! - Wojtek zmaterializował się obok niej z
tym swoim rozbrajającym uśmiechem. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i
gdy dotarło do niej, że to właśnie Włodarczyk, od razu poprawił jej się humor;
przyjmujący miał w sobie coś, co sprawiało, że ta cała złość na Wronę, nagle
wyparowała. Ba!, przez moment zapomniała nawet o jego istnieniu i tym, czego
dowiedziała się zaledwie przed minutą.
Kompletnie zapomniała, że nowy gracz bełchatowskiej Skry mieszka tuż nad jej śmiertelnym wrogiem. Ogólnie rzecz
biorąc, większość zawodników zajmujących klubowe mieszkania, byli sąsiadami.
Nawet ona i Karol mieszkali dwa bloki dalej. Cóż, trzeba przyznać
zarządowi bełchatowskiej drużyny, że postarali się o mieszkania dla zawodników.
- Hej – powiedziała, uśmiechając się lekko. Od
początku czuła, że Wojtek na nią leci. Podczas każdej okazji, zagadywał i
zawsze był niezwykle miły. Nie tak jak ten wyrachowany dupek, Andrzej. Poza
tym, Karol wspomniał, że kilkukrotnie podpytał go o nią, więc wszystko było
jasne. Wojtek Włodarczyk zauroczył się w najmniej odpowiedniej osobie na
świecie, czego szczerze mu współczuła.
- Byłem na zakupach - wskazał na siatki w dłoniach,
w drugiej dłoni ściskając plik kluczy. Widziała jego pobielałe knykcie, co
świadczyło o tym, że siatkarz się denerwuje. - Dasz wiarę, że w tym warzywniaku
obok waszego bloku, mają dzisiaj promocję na truskawki, cebulę i buraki? Skoro
takie promołszyn, wziąłem po dwa kilo, bo w mojej lodówce nawet ten ludzik od
zapalania światła przymiera głodem, ale chyba nie da się ich połączyć, nie? -
spojrzał na nią z nadzieją.
- Dlaczego nie? Możesz zrobić na przykład buraczane
carpaccio z sosem truskawkowym - roześmiała się głośno, widząc minę Włodarczyka.
- Nie brzmi to zachęcająco, nawet z twoich ust - Wojtek
pokręcił głową, wciąż się uśmiechając. - Wpadniesz na kawę? Kurier wczoraj
przywiózł nowiuśki ekspres, więc trzeba go wypróbować. Poza tym mam bitą
śmietanę i lody, teraz też truskawki z promocji, mogę zrobić ci wypasiony deser
na poprawę humoru, bo widzę, że z tym chyba nie jest najlepiej.
W pierwszej chwili chciała grzecznie
odmówić, wrócić do domu i wziąć prysznic, a potem zalegnąć przed telewizorem i
puścić sobie jakiś durny film, ale stwierdziła, że wtedy myśli o Wronie nie
dadzą jej spokoju. Karol i Ilona pewnie biegają gdzieś po mieście albo
odwiedzili rodziców jej przyszłej bratowej, więc siedziałaby sama w mieszkaniu.
Niewiele myśląc, skinęła głową i podążyła za Włodarczykiem, starającym się nie
okazywać wielkiej radości, która pojawiła się po przyjęciu zaproszenia przez
Halszkę.
Gdy siatkarz krzątał się po
kuchni przygotowując lody i waniliowe latte, Kłosówna rozglądała się po jego
mieszkaniu. Ku jej zdziwieniu, panował w nim idealny porządek. Zawsze lubiła
zorganizowanych facetów, dlatego z tego miejsca Wojtek załapał u niej wielkiego
plusa. Ogólnie był fajnym chłopakiem; może nieco nieśmiałym i wycofanym, ale
zyskiwał przy bliższym poznaniu. I miał w sobie coś, co sprawiało, że naprawdę chciało
się go poznać.
- Pokłóciłaś się z
Wroną – stwierdził, podając jej szklankę z kawą. Z przerażeniem spojrzała w
jego oczy; on coś wiedział. – Widziałem jak wczoraj wyszłaś zdenerwowana z
imprezy po rozmowie z Wronką. On potem też zachowywał się inaczej niż wcześniej.
Więc wszystko było jasne.
Nie był głupi. Kolejna
zaleta.
- Nigdy za sobą nie
przepadaliśmy, prawdę mówiąc. Od małego darliśmy koty i szczerze się
nienawidziliśmy. Kiedy dowiedziałam się, że przechodzi do Bełka, nie byłam
zadowolona, bo wiedziałam, że będzie tak samo, jak kiedyś. Co prawda, kiedy
przyjechał do Bełchatowa, by podpisać kontrakt i zatrzymał się w naszym
mieszkaniu, jakimś cudem zaczęliśmy się dogadywać. Jakiś czas temu wydawało mi
się, że wszystko się zmieniło i w końcu poznałam drugą twarz Andrzeja Wrony,
ale jednak się myliłam – powiedziała szczerze. Podświadomie czuła, że może zaufać
Włodarczykowi i miała nadzieję, że od razu nie pobiegnie na górę z nowinami.
- Rozumiem –
powiedział cicho, obracając w dłoniach szklankę z kawą. – Swoją drogą, jesteś
niezłą aktorką. Prawie wszyscy łyknęli ten kit z bolącą głową – puścił jej
oczko, starając się nie ciągnąć za język. – Prawie wszyscy, bo ja wiedziałem,
że coś jest nie tak. W końcu obejrzałem wszystkie odcinki Sherlocka Holmes’a, no helloł.
Autentycznie
się roześmiała, odrzucając do tyłu swoje długie włosy. Zaledwie chwila spędzona
w towarzystwie pryzmującego, sprawiła, że cały zły humor prysł jak bańka
mydlana. Już dawno nie rozmawiała z kimś, kto miałby tak dobry wpływ na jej
samopoczucie. Zapowiadał się naprawdę miły wieczór.
- Kurwa moja mać! –
kopnął stojące w kącie buty i wziął głęboki oddech.
Już żałował
tego, co powiedział. Przecież powinien złapać ją w pół, przyciągnąć do siebie i
zachłannie wpić się w jej usta. Powinien złapać ją za rękę, poprowadzić do
sypialni i całować aż do utraty tchu. Powinien badać dłonią jej nagie, blade
ciało, szepcząc do ucha, że jest tylko dla niego. Powinien powiedzieć jej, że
totalnie zwariował na jej punkcie i jedyne, o czym marzy, to możliwość mówienia
jej codziennie, jak bardzo jest dla niego ważna.
Ale po raz
kolejny okazał się być dupkiem i zranił kogoś, na kim mu zależy. Bo przecież
zależy mu na Halszce. Będąc w Spale, potem w Gdańsku, cały czas był myślami
przy tej wysokiej blondynce. Wciąż czuł zapach jej perfum i smak ust. Dlaczego więc
kazał jej spadać?
- Jestem idiotą. Pierdolonym,
samolubnym, nadwrażliwym gnojkiem – kopnął kolejną parę butów, która zatrzymała
się na środku korytarza. – No cymbał. Drań. Frajer.
Spojrzał w
taflę lustra i dotarło do niego, że aż poczerwieniał ze złości. Wziął kilka
głębokich oddechów, próbując się uspokoić. Przez myśl przeszło mu, żeby wybiec
za nią i spróbować wyjaśnić to, co czuje i strach przed samym sobą, ale wtedy
wyszedłby na jeszcze większego kretyna. Zza drzwi usłyszał dwa znajome głosy i
spojrzał przez wizjer. Widząc Kłosównę i Włodarczyka, śmiejących się i podążających
w stronę mieszkania przyjmującego, poczuł się jeszcze gorzej niż przed
momentem. Pieprzony Włodarczyk wykorzystał sytuację! Doskonale widział, jak
gapił się na nią poprzedniego wieczoru. Z całej siły uderzył dłonią w kawową
ścianę i dopiero teraz dotarło do niego, że tak naprawdę pretensje powinien
mieć tylko i wyłącznie do siebie.
Jedyną rzeczą,
która odciągnęłaby go od demolowania mieszkania i własnego zdrowia, była
rozmowa z bratem. Chociaż Maciek był sporo młodszy, zawsze sprawiał wrażenie
bardziej dojrzałego niż Andrzej. Kiedyś zazdrościł Kłosom relacji, ale z czasem
to, co łączyło go z Młodym, stało się równie silne. Nie było dnia, żeby nie
wymienili przynajmniej kilku esemesów albo wiadomości na Facebooku. Wrona szybko
sięgnął do kieszeni po telefon i wybrał numer swojego młodszego brata, który na
szczęście odebrał po jednym sygnale.
- Co tam u naszej
gwiazdy siatkówki? – zaśmiał się Młody. Słysząc głos brata, środkowy
natychmiast zaczął się uspokajać. – Właśnie miałem do ciebie dzwonić,
huncwocie. Mama mówiła, że wczoraj się nie odzywałeś, więc zacząłem się trochę
martwić.
- Mam problem,
bracie. Duży problem.
- Duży? Co to
znaczy? – zainteresował się młodszy z braci.
- Ma ponad metr osiemdziesiąt
pięć i tak z sześćdziesiąt kilo wagi – rzekł Andrzej, rozsiadając się na
kanapie.
- Co? Nie rozumiem.
Zakochałeś się w jakimś gościu? Albo masz psychofana?
- Owszem,
zakochałem się, ale nie w gościu. Siedzisz?
- Teraz tak – usłyszał
dźwięk odsuwanego krzesła.
- Halszka Kłos,
mówi ci to coś? – wyrzucił to z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
- Ta Halszka Kłos?!
Siostra Karola, która przez ciebie złamała sobie rękę w podstawówce? Halszka,
która najchętniej udusiłaby cię gołymi rękoma? Przecież niedawno wspominałeś,
że jest popierdolona, a teraz mówisz mi, że się w niej zakochałeś – dokładnie
słyszał, jak Młody wypuszcza głośno powietrze. – No bracie… Karol o tym wie?
- No coś ty. Przecież
gdyby się dowiedział, jedyne, co by mi zostało, to wypierniczać do Niemiec na
ogórki. Wiesz jaki jest nadwrażliwy na jej punkcie, zresztą zawsze był –
mruknął Andrzej. – Sam nie wiem, jak to się stało, ale zadłużyłem się w niej na
Amem. Ona też coś do mnie poczuła, ale po akcjach z Patrycją, nie chciałem się
już w nic angażować, więc powiedziałem jej, że nic z tego nie będzie.
- Nie każda kobieta
jest taka jak Psycho-Patka, pamiętaj o tym – wtrącił Maciek.
- Ze zdrowiem
psychicznym Halszki też nie jest wszystko w porządku, więc chyba jestem
magnesem na takie dziewczyny – odparł zrezygnowany Andrzej. – Chyba będę żył w
celibacie, no naprawdę.
- Wiesz, że ja ci
nic nie poradzę – zaczął Maciej – masz swój rozum i swoje serce, więc
powinieneś wybrać czym chcesz się kierować? Skup się na siatkówce i poczekaj,
aż wszystko samo ułoży się w twojej głowie. Może jeszcze wszystko będzie
dobrze? Co ja gadam! Na pewno będzie wszystko dobrze. Na to potrzeba tylko czasu.
___________________
Obronię się i posty będą pojawiały się regularnie, aj promys!
Skierka trzecia, Chemik Mistrzem.
Mam nadzieję, że za rok będzie duuużo lepiej! :)
Ka-boom! :D
OdpowiedzUsuńklepię sobie miejscówkę :D
Pat.
Jako iż odczuwam strasznie nadmierne zmęczenie materiału w postaci pana Wrony, czy to w necie, czy w reklamach, oponuję za tym, aby przeuroczy i przemiły Wojtek Włodarczyk (który btw pochodzi z moich wielkopolskich ziem! a więc musi być wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju - tak jak ja :D haha :D ) zaopiekował się naszą Halszką jak prawdziwy mężczyzna :)
Usuń"ale po akcjach z Patrycją.." - przepraszam, Andrzej, ale czy ja o czymś nie wiem? :P Bynajmniej nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na "TY", a co dopiero odgrywali jakieś akcje... :D :P
ściskam, PsychoPatka... :)
Jej jak świetnie przeczytać coś twojego! Lepszego prezentu po dzisiejszym zakończeniu matur nie mogłam sobie wymarzyć :D rozdział jak zwykle interesujący czekam na dalsze losy Halszki i Andrzeja :*
OdpowiedzUsuńJak się ciesze, ze cos w koncu dodalas.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i to jak zachowywac będą wobec siebie Halszka i Andrzej
Cieszę się strasznie, że Halszka i Andrzej tu zawitali!
OdpowiedzUsuńWłodi, lubię cię bardzo, ale proszę, nie wpierdalaj się. Bezpieczniej dla ciebie będzie, jak się zakamuflujesz w Miami, czy coś, bo Andrzej się baaardzo wkurza. I wkurzy jeszcze bardziej. I - jak się nie będziesz trzymał z daleka od Halszki - to żaden wyjazd z Wroną na wczasy.
Halszka, teraz apel do ciebie. I do Andrzeja też. Nie bądźcie tacy uparci, tracicie najlepszy czas swojego życia!
Nance Miami to fabryka krówek i innych słodkich dupereli w Bełchatowie :P Włodara tam nie potrzeba
UsuńJestem! :) doczekałam się! Coś mi się wydaje, że jeszcze trochę Halszka i Andrzej będą się kłócić, a Wojtek to wykorzysta :D W sumie.. ja tam Wojtka lubię :3
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie ;) Pozdrawiam :)
http://dwudziesty-osmy-pazdziernika.blogspot.com/2015/05/sen-piaty.html
Tęskniłam. Plus dla Włodara za wykorzystanie sytuacji! :D
OdpowiedzUsuńAj aj aj... dlaczego oboje muszą być tak cholernie uparci? Wojtku, rozumiem Twe uczucia, ale spadaj już do Ameryki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
"- Jestem idiotą. Pierdolonym, samolubnym, nadwrażliwym gnojkiem – kopnął kolejną parę butów, która zatrzymała się na środku korytarza. – No cymbał. Drań. Frajer." - no nie da się ukryć <3
OdpowiedzUsuńMam już ich dosyć, naprawdę :D Liczę na to, że Włodi troche namiesza :)
p,
G
No nie! Wrona Ty debilu! Mógłby się kopnąć...między oczy :p
OdpowiedzUsuńSam jest sobie winien, że teraz już nie będzie lekko i kolorowo, ba, teraz będzie musiał walczyć o ukochaną,bo lekko nie będzie. Na to nie ma co liczyć.
Ta historia pokazuje jak doskonale lubimy sobie komplikować życie...
Mam nadzieję,że Andrzej dostanie drugą szansę,i już jej nie zmarnuje :)
Ps. I tak lubię Włodarczyka :D
Muzyka! -------> ♥♥♥
Buziaki :*
Wrona ty idioto! No wiedziałam, że tak powiedział, bo chciał się odegrać za to, że Halszka wcześniej powiedziała nie. No a teraz Włodi wkracza do akcji. Echh. Kurde Andrzej porwij Halszkę i wyznaj jej miłość.:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Mazur ;)
Powtórzę się: Andrzej, ty durniu! -,- Dobrze, że chociaż sam to zrozumiał... Już sobie wyobrażam, jak te biedne buty latały po jego mieszkaniu... Powiem Ci szczerze, że czytając wcześniejszy rozdział spodziewałam się innego zachowania po Kłosównie, ale to co zrobiła tutaj zdecydowanie bardziej do niej pasuje ;) Heh, Włodi wkracza do akcji :D Coś tak czuję, że tu się zrobi ładny sajgon...
OdpowiedzUsuńPowodzenia na obronie! ;*
Przeczytałam już dawni temu, ale zapomniałam skomentować, więc wracam :)
OdpowiedzUsuńAndrzej chciał unieść się dumą i to zrobił... a Halszka? Nie wiem na co liczyła? Że Wronka jak gdyby nic przytuli, pocałuje i będzie pięknie? No dobra, chciałabym żeby tak było, ale przecież Ty nie mogłabyś tak zrobić od razu :P
Wojtuś, bardzo, ale to bardzo ciebie lubię, jednak sorry ale nadal kibicuję Wronie i Kłosównie.
Czekam na cd.! :)
Ściskam! :*