piątek, 15 maja 2015

18. Na to potrzeba tylko czasu.




   - Jak sobie życzysz - odpowiedziała dumnie, odwracając się na pięcie. Zmarszczka na jej czole, świadczyła o tym, że jest naprawdę wściekła i gdyby została w tym mieszkaniu sekundę dłużej, rozpoczęłaby się trzecia wojna światowa. Delikatnie mówiąc. Postanowiła jednak pokazać temu zadufanemu dupkowi, że jest prawdziwą damą i ktoś taki jak on, nie zasługuje na to, by cały Bełchatów wysłuchiwał jej wrzasków. Chociaż powinna zdzielić go w mordę. Ot tak, dla zasady.
     Chwyciła za klamkę i z podniesioną głową wyszła z andrzejowego mieszkania, starając się nie wybuchnąć. Sama nie wiedziała czy czuje się bardziej upokorzona czy też zażenowana jego postawą? Wiedziała za to coś innego; Andrzej Zdzisław Wrona niech się cmoknie. I miała takie wewnętrzne postanowienie, że za wszelką cenę będzie go unikać, a gdy już się spotkają, z jej strony może liczyć tylko na kompletną ignorancję. Żadnych chamskich odzywek, żadnych gestów skierowanych w jego stronę. Tylko ironiczny uśmiech kobiety, która jest niesamowicie pewna siebie. Niech zobaczy, co stracił.
        A pomyśleć, że chciała się dla niego zmienić! Wyobrażała sobie, że nowy środkowy bełchatowskiej Skry, będzie jej klejem, który złoży ją w jedną, spójną całość. Nieświadomie marzyła o tym, by budzić się każdego ranka obok tego olbrzyma i przeczesywać dłonią jego niesforną czuprynę. Chciała czuć zapach jego perfum na poduszce, prać klubowy strój i przygotowywać pyszne kolacyjki, gdy wracał z meczów wyjazdowych. Chciała czuć się tak, ja za czasów związku z Aleksem, kiedy to spędzali ze sobą czas non stop i upajali się swoją obecnością. Liczyła tylko na to, że tym razem los będzie dla niej łaskawy i będzie miała szczęśliwe zakończenie. Marzenia ściętej głowy.
      Schodząc po schodach, miała przeogromną ochotę w coś uderzyć, by dać upust emocjom. Z wielkim trudem powstrzymała się, żeby nie kopnąć wielkiej doniczki z kwiatkiem, stanowiącej jedyną dekorację tego surowego wnętrza. Zbiegając po ostatnich schodkach z trudem wyhamowała przed postacią, wchodzącą do klatki i dzierżącą w dłoniach niezliczoną ilość reklamówek.
  - Cześć! - Wojtek zmaterializował się obok niej z tym swoim rozbrajającym uśmiechem. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i gdy dotarło do niej, że to właśnie Włodarczyk, od razu poprawił jej się humor; przyjmujący miał w sobie coś, co sprawiało, że ta cała złość na Wronę, nagle wyparowała. Ba!, przez moment zapomniała nawet o jego istnieniu i tym, czego dowiedziała się zaledwie przed minutą.
       Kompletnie zapomniała, że nowy gracz bełchatowskiej Skry mieszka tuż nad jej śmiertelnym wrogiem. Ogólnie rzecz biorąc, większość zawodników zajmujących klubowe mieszkania, byli sąsiadami. Nawet ona i Karol mieszkali dwa bloki dalej. Cóż, trzeba przyznać zarządowi bełchatowskiej drużyny, że postarali się o mieszkania dla zawodników.
  - Hej – powiedziała, uśmiechając się lekko. Od początku czuła, że Wojtek na nią leci. Podczas każdej okazji, zagadywał i zawsze był niezwykle miły. Nie tak jak ten wyrachowany dupek, Andrzej. Poza tym, Karol wspomniał, że kilkukrotnie podpytał go o nią, więc wszystko było jasne. Wojtek Włodarczyk zauroczył się w najmniej odpowiedniej osobie na świecie, czego szczerze mu współczuła.
  - Byłem na zakupach - wskazał na siatki w dłoniach, w drugiej dłoni ściskając plik kluczy. Widziała jego pobielałe knykcie, co świadczyło o tym, że siatkarz się denerwuje. - Dasz wiarę, że w tym warzywniaku obok waszego bloku, mają dzisiaj promocję na truskawki, cebulę i buraki? Skoro takie promołszyn, wziąłem po dwa kilo, bo w mojej lodówce nawet ten ludzik od zapalania światła przymiera głodem, ale chyba nie da się ich połączyć, nie? - spojrzał na nią z nadzieją.
  - Dlaczego nie? Możesz zrobić na przykład buraczane carpaccio z sosem truskawkowym - roześmiała się głośno, widząc minę Włodarczyka.
- Nie brzmi to zachęcająco, nawet z twoich ust - Wojtek pokręcił głową, wciąż się uśmiechając. - Wpadniesz na kawę? Kurier wczoraj przywiózł nowiuśki ekspres, więc trzeba go wypróbować. Poza tym mam bitą śmietanę i lody, teraz też truskawki z promocji, mogę zrobić ci wypasiony deser na poprawę humoru, bo widzę, że z tym chyba nie jest najlepiej.
      W pierwszej chwili chciała grzecznie odmówić, wrócić do domu i wziąć prysznic, a potem zalegnąć przed telewizorem i puścić sobie jakiś durny film, ale stwierdziła, że wtedy myśli o Wronie nie dadzą jej spokoju. Karol i Ilona pewnie biegają gdzieś po mieście albo odwiedzili rodziców jej przyszłej bratowej, więc siedziałaby sama w mieszkaniu. Niewiele myśląc, skinęła głową i podążyła za Włodarczykiem, starającym się nie okazywać wielkiej radości, która pojawiła się po przyjęciu zaproszenia przez Halszkę. 
      Gdy siatkarz krzątał się po kuchni przygotowując lody i waniliowe latte, Kłosówna rozglądała się po jego mieszkaniu. Ku jej zdziwieniu, panował w nim idealny porządek. Zawsze lubiła zorganizowanych facetów, dlatego z tego miejsca Wojtek załapał u niej wielkiego plusa. Ogólnie był fajnym chłopakiem; może nieco nieśmiałym i wycofanym, ale zyskiwał przy bliższym poznaniu. I miał w sobie coś, co sprawiało, że naprawdę chciało się go poznać.
  - Pokłóciłaś się z Wroną – stwierdził, podając jej szklankę z kawą. Z przerażeniem spojrzała w jego oczy; on coś wiedział. – Widziałem jak wczoraj wyszłaś zdenerwowana z imprezy po rozmowie z Wronką. On potem też zachowywał się inaczej niż wcześniej. Więc wszystko było jasne.
      Nie był głupi. Kolejna zaleta.
  - Nigdy za sobą nie przepadaliśmy, prawdę mówiąc. Od małego darliśmy koty i szczerze się nienawidziliśmy. Kiedy dowiedziałam się, że przechodzi do Bełka, nie byłam zadowolona, bo wiedziałam, że będzie tak samo, jak kiedyś. Co prawda, kiedy przyjechał do Bełchatowa, by podpisać kontrakt i zatrzymał się w naszym mieszkaniu, jakimś cudem zaczęliśmy się dogadywać. Jakiś czas temu wydawało mi się, że wszystko się zmieniło i w końcu poznałam drugą twarz Andrzeja Wrony, ale jednak się myliłam – powiedziała szczerze. Podświadomie czuła, że może zaufać Włodarczykowi i miała nadzieję, że od razu nie pobiegnie na górę z nowinami.
  - Rozumiem – powiedział cicho, obracając w dłoniach szklankę z kawą. – Swoją drogą, jesteś niezłą aktorką. Prawie wszyscy łyknęli ten kit z bolącą głową – puścił jej oczko, starając się nie ciągnąć za język. – Prawie wszyscy, bo ja wiedziałem, że coś jest nie tak. W końcu obejrzałem wszystkie odcinki Sherlocka Holmes’a, no helloł.
      Autentycznie się roześmiała, odrzucając do tyłu swoje długie włosy. Zaledwie chwila spędzona w towarzystwie pryzmującego, sprawiła, że cały zły humor prysł jak bańka mydlana. Już dawno nie rozmawiała z kimś, kto miałby tak dobry wpływ na jej samopoczucie. Zapowiadał się naprawdę miły wieczór.




  - Kurwa moja mać! – kopnął stojące w kącie buty i wziął głęboki oddech.
      Już żałował tego, co powiedział. Przecież powinien złapać ją w pół, przyciągnąć do siebie i zachłannie wpić się w jej usta. Powinien złapać ją za rękę, poprowadzić do sypialni i całować aż do utraty tchu. Powinien badać dłonią jej nagie, blade ciało, szepcząc do ucha, że jest tylko dla niego. Powinien powiedzieć jej, że totalnie zwariował na jej punkcie i jedyne, o czym marzy, to możliwość mówienia jej codziennie, jak bardzo jest dla niego ważna.
      Ale po raz kolejny okazał się być dupkiem i zranił kogoś, na kim mu zależy. Bo przecież zależy mu na Halszce. Będąc w Spale, potem w Gdańsku, cały czas był myślami przy tej wysokiej blondynce. Wciąż czuł zapach jej perfum i smak ust. Dlaczego więc kazał jej spadać?
  - Jestem idiotą. Pierdolonym, samolubnym, nadwrażliwym gnojkiem – kopnął kolejną parę butów, która zatrzymała się na środku korytarza. – No cymbał. Drań. Frajer.
      Spojrzał w taflę lustra i dotarło do niego, że aż poczerwieniał ze złości. Wziął kilka głębokich oddechów, próbując się uspokoić. Przez myśl przeszło mu, żeby wybiec za nią i spróbować wyjaśnić to, co czuje i strach przed samym sobą, ale wtedy wyszedłby na jeszcze większego kretyna. Zza drzwi usłyszał dwa znajome głosy i spojrzał przez wizjer. Widząc Kłosównę i Włodarczyka, śmiejących się i podążających w stronę mieszkania przyjmującego, poczuł się jeszcze gorzej niż przed momentem. Pieprzony Włodarczyk wykorzystał sytuację! Doskonale widział, jak gapił się na nią poprzedniego wieczoru. Z całej siły uderzył dłonią w kawową ścianę i dopiero teraz dotarło do niego, że tak naprawdę pretensje powinien mieć tylko i wyłącznie do siebie.
      Jedyną rzeczą, która odciągnęłaby go od demolowania mieszkania i własnego zdrowia, była rozmowa z bratem. Chociaż Maciek był sporo młodszy, zawsze sprawiał wrażenie bardziej dojrzałego niż Andrzej. Kiedyś zazdrościł Kłosom relacji, ale z czasem to, co łączyło go z Młodym, stało się równie silne. Nie było dnia, żeby nie wymienili przynajmniej kilku esemesów albo wiadomości na Facebooku. Wrona szybko sięgnął do kieszeni po telefon i wybrał numer swojego młodszego brata, który na szczęście odebrał po jednym sygnale.
  - Co tam u naszej gwiazdy siatkówki? – zaśmiał się Młody. Słysząc głos brata, środkowy natychmiast zaczął się uspokajać. – Właśnie miałem do ciebie dzwonić, huncwocie. Mama mówiła, że wczoraj się nie odzywałeś, więc zacząłem się trochę martwić.
  - Mam problem, bracie. Duży problem.
  - Duży? Co to znaczy? – zainteresował się młodszy z braci.
  - Ma ponad metr osiemdziesiąt pięć i tak z sześćdziesiąt kilo wagi – rzekł Andrzej, rozsiadając się na kanapie.
  - Co? Nie rozumiem. Zakochałeś się w jakimś gościu? Albo masz psychofana?
  - Owszem, zakochałem się, ale nie w gościu. Siedzisz?
  - Teraz tak – usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła.
  - Halszka Kłos, mówi ci to coś? – wyrzucił to z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
  - Ta Halszka Kłos?! Siostra Karola, która przez ciebie złamała sobie rękę w podstawówce? Halszka, która najchętniej udusiłaby cię gołymi rękoma? Przecież niedawno wspominałeś, że jest popierdolona, a teraz mówisz mi, że się w niej zakochałeś – dokładnie słyszał, jak Młody wypuszcza głośno powietrze. – No bracie… Karol o tym wie?
  - No coś ty. Przecież gdyby się dowiedział, jedyne, co by mi zostało, to wypierniczać do Niemiec na ogórki. Wiesz jaki jest nadwrażliwy na jej punkcie, zresztą zawsze był – mruknął Andrzej. – Sam nie wiem, jak to się stało, ale zadłużyłem się w niej na Amem. Ona też coś do mnie poczuła, ale po akcjach z Patrycją, nie chciałem się już w nic angażować, więc powiedziałem jej, że nic z tego nie będzie.
  - Nie każda kobieta jest taka jak Psycho-Patka, pamiętaj o tym – wtrącił Maciek.
  - Ze zdrowiem psychicznym Halszki też nie jest wszystko w porządku, więc chyba jestem magnesem na takie dziewczyny – odparł zrezygnowany Andrzej. – Chyba będę żył w celibacie, no naprawdę.
  - Wiesz, że ja ci nic nie poradzę – zaczął Maciej – masz swój rozum i swoje serce, więc powinieneś wybrać czym chcesz się kierować? Skup się na siatkówce i poczekaj, aż wszystko samo ułoży się w twojej głowie. Może jeszcze wszystko będzie dobrze? Co ja gadam! Na pewno będzie wszystko dobrze. Na to potrzeba tylko czasu.

___________________

Obronię się i posty będą pojawiały się regularnie, aj promys!

Skierka trzecia, Chemik Mistrzem.
Mam nadzieję, że za rok będzie duuużo lepiej! :)

ask             facebook            39091085 

14 komentarzy:

  1. Ka-boom! :D

    klepię sobie miejscówkę :D

    Pat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako iż odczuwam strasznie nadmierne zmęczenie materiału w postaci pana Wrony, czy to w necie, czy w reklamach, oponuję za tym, aby przeuroczy i przemiły Wojtek Włodarczyk (który btw pochodzi z moich wielkopolskich ziem! a więc musi być wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju - tak jak ja :D haha :D ) zaopiekował się naszą Halszką jak prawdziwy mężczyzna :)

      "ale po akcjach z Patrycją.." - przepraszam, Andrzej, ale czy ja o czymś nie wiem? :P Bynajmniej nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na "TY", a co dopiero odgrywali jakieś akcje... :D :P

      ściskam, PsychoPatka... :)

      Usuń
  2. Jej jak świetnie przeczytać coś twojego! Lepszego prezentu po dzisiejszym zakończeniu matur nie mogłam sobie wymarzyć :D rozdział jak zwykle interesujący czekam na dalsze losy Halszki i Andrzeja :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się ciesze, ze cos w koncu dodalas.
    Czekam na kolejny rozdział i to jak zachowywac będą wobec siebie Halszka i Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się strasznie, że Halszka i Andrzej tu zawitali!
    Włodi, lubię cię bardzo, ale proszę, nie wpierdalaj się. Bezpieczniej dla ciebie będzie, jak się zakamuflujesz w Miami, czy coś, bo Andrzej się baaardzo wkurza. I wkurzy jeszcze bardziej. I - jak się nie będziesz trzymał z daleka od Halszki - to żaden wyjazd z Wroną na wczasy.
    Halszka, teraz apel do ciebie. I do Andrzeja też. Nie bądźcie tacy uparci, tracicie najlepszy czas swojego życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nance Miami to fabryka krówek i innych słodkich dupereli w Bełchatowie :P Włodara tam nie potrzeba

      Usuń
  5. Jestem! :) doczekałam się! Coś mi się wydaje, że jeszcze trochę Halszka i Andrzej będą się kłócić, a Wojtek to wykorzysta :D W sumie.. ja tam Wojtka lubię :3
    W wolnej chwili zapraszam do mnie ;) Pozdrawiam :)
    http://dwudziesty-osmy-pazdziernika.blogspot.com/2015/05/sen-piaty.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Tęskniłam. Plus dla Włodara za wykorzystanie sytuacji! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aj aj aj... dlaczego oboje muszą być tak cholernie uparci? Wojtku, rozumiem Twe uczucia, ale spadaj już do Ameryki.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. "- Jestem idiotą. Pierdolonym, samolubnym, nadwrażliwym gnojkiem – kopnął kolejną parę butów, która zatrzymała się na środku korytarza. – No cymbał. Drań. Frajer." - no nie da się ukryć <3
    Mam już ich dosyć, naprawdę :D Liczę na to, że Włodi troche namiesza :)
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie! Wrona Ty debilu! Mógłby się kopnąć...między oczy :p
    Sam jest sobie winien, że teraz już nie będzie lekko i kolorowo, ba, teraz będzie musiał walczyć o ukochaną,bo lekko nie będzie. Na to nie ma co liczyć.
    Ta historia pokazuje jak doskonale lubimy sobie komplikować życie...
    Mam nadzieję,że Andrzej dostanie drugą szansę,i już jej nie zmarnuje :)
    Ps. I tak lubię Włodarczyka :D

    Muzyka! -------> ♥♥♥

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wrona ty idioto! No wiedziałam, że tak powiedział, bo chciał się odegrać za to, że Halszka wcześniej powiedziała nie. No a teraz Włodi wkracza do akcji. Echh. Kurde Andrzej porwij Halszkę i wyznaj jej miłość.:D
    Pozdrawiam z Mazur ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powtórzę się: Andrzej, ty durniu! -,- Dobrze, że chociaż sam to zrozumiał... Już sobie wyobrażam, jak te biedne buty latały po jego mieszkaniu... Powiem Ci szczerze, że czytając wcześniejszy rozdział spodziewałam się innego zachowania po Kłosównie, ale to co zrobiła tutaj zdecydowanie bardziej do niej pasuje ;) Heh, Włodi wkracza do akcji :D Coś tak czuję, że tu się zrobi ładny sajgon...
    Powodzenia na obronie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam już dawni temu, ale zapomniałam skomentować, więc wracam :)
    Andrzej chciał unieść się dumą i to zrobił... a Halszka? Nie wiem na co liczyła? Że Wronka jak gdyby nic przytuli, pocałuje i będzie pięknie? No dobra, chciałabym żeby tak było, ale przecież Ty nie mogłabyś tak zrobić od razu :P
    Wojtuś, bardzo, ale to bardzo ciebie lubię, jednak sorry ale nadal kibicuję Wronie i Kłosównie.
    Czekam na cd.! :)
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń