czwartek, 2 kwietnia 2015

17. Nie wstydź się to piękne poczuć nagle mięte i mieć w głowie pstro.



  - Chcesz kawę? Albo coś zjesz? Zrobię ci taką pyszną jajeczniczkę ze szczypiorkiem, co? A do tego mega pyszne tosty z serem, hmm?  - Kalina usiadła obok przyjaciółki i położyła jej rękę na ramieniu, wiedząc, że jedyną rzeczą, jaką potrzebowała jej przyjaciółka, był święty spokój. I butelka wytrawnego wina. Albo dwie butelki. W porywach do całej skrzynki.
      Na codzień piękna i idealna Halszka Kłos, dzisiaj zdecydowanie nie była w dobrej formie, o czym świadczyła nie tylko szopa na jej głowie i makijaż rozmazany aż do samej brody, ale także kalinkowa koszulka założona tył na przód. Sama Malińska była zdziwiona wyglądem przyjaciółki; nie takie armagedony przechodziła w życiu, jednak zawsze potrafiła prezentować się fantastycznie. Widocznie minionej nocy nie doceniła wagi uczuć Kłosówny do środkowego. A na początku myślała, że coś z tego będzie; bo przecież jest wysoki i całkiem niebrzydki, więc pasował do blondynki jak mało kto! Na pewno bardziej niż ten buc, Aleks, którego szczerze nienawidziła od ich pierwszego spotkania. I sam zresztą sobie na to zasłużył, rzucając niewybrednymi uwagami pod jej adresem. Miał tylko szczęście, że Kalka nie zdzieliła go wtedy w mordę.
  - Halciu, jeśli będziesz chciała porozmawiać, to wal śmiało. Wiem, że najpierw musisz sama się z tym uporać i dopiero wtedy będziesz w stanie otworzyć się przede mną, więc dam ci tyle czasu, ile tylko będziesz potrzebowała. Albo dopóki Karol nie postawi na nogi całej bełchatowskiej policji na nogi.
  - Wie, że jestem u ciebie. Wysłałam mu esemesa i wspomniałam wczoraj Ilonie, że idę do ciebie - mruknęła Kłosówna, zaczesując włosy do tyłu, by nadać im jakikolwiek wygląd. - Poza tym, jak najszybciej muszę wziąć się w garść, żeby nie dowiedział się, że było coś między mną a Wroną. W sumie niczego między nami nie było; nie licząc tych kilku pocałunków i tych nieprzespanych nocy, które spędziłam na esemesowaniu z tym kretynem.
  - Nie rozumiem cię, Halina - Malińska wstała z łóżka i uchyliła okno. Temperatura za oknem dochodziła do dwudziesty stopni; chociaż był to już koniec września, piękna pogoda rozpieszczała mieszkańców Bełchatowa od kilku dni. - Spotykasz faceta, który ci się podoba. Nawet nie próbuj zaprzeczać; widziałam jak na niego patrzysz, a poza tym, gdyby ci się nie podobał, nie odstawiłabyś takiego cyrku, tylko po prostu kazałabyś mu spadać na szczaw albo do Niemiec na ogórki, tak jak masz to w zwyczaju. Fakt faktem, kiedyś szczerze się nienawidziliście i darliście ze sobą koty, ale przecież było to wieki temu. On dorósł, ty dorosłaś. Wszystko się zmieniło - rozłożyła się na łóżku obok przyjaciółki i zmierzyła ją badawczym spojrzeniem, tak jak miała to w zwyczaju.
      Bardzo dobrze wiedziała, że ma rację, chociaż Kłosówna nigdy jej tego nie przyzna. Znała ją równie dobrze, jak Karol, chociaż bratu nie opowiadała o tych wszystkich podbojach miłosnych, jakie miała na koncie. Przez głowę przemknęło jej, że przyczyną tego całego odrzucenia nowego środkowego Skry, był właśnie strach przed tym, co powie jej brat? Kalina była pewna, że gdyby dowiedział się o tym, że Halszka straciła głowę dla Wrony, na początku nie byłby jakoś mega szczęśliwy, bo reagował tak na każdego potencjalnego kandydata do halszkowej ręki, ale z czasem cieszyłby się, że to właśnie Andrzej Wrona, jego najlepszy przyjaciel. Halszka zresztą też o tym wiedziała.
  - Podobno miałyśmy porozmawiać o tym, gdy będę gotowa - wytknęła różowowłosej, na co ta przewróciła swoimi niebieskimi oczyma.
  - Nie wstydź się to piękne poczuć nagle mięte i mieć w głowie pstro... - zaśpiewała Kalina, szturchając przyjaciółkę.
  - Co? - oczy Kłosówny momentalnie zrobiły się wielkości pięciozłotówek.
     Widząc jej minę, Kalka sięgnęła po komputer, dotychczas leżący sobie spokojnie na nocnej szafce i włączyła jej piosenkę, reklamującą jej ulubioną bajkę z dzieciństwa. Na początku Halcia pomyślała, że jej przyjaciółka postradała zmysły, jednak po wsłuchaniu się w tekst, stwierdziła, że w tej głupiej piosence jest sama prawda. Czuła coś do Andrzeja, ale za nic w świecie nie chciała się do tego przyznać. Tylko dlaczego? Ze strachu czy z własnej głupoty?
  - Kłos, zauważ, że świat nie kończy się na Aleksie. Jesteś młoda, więc powinnaś z tego korzystać, a nie rozpamiętywać tego nic nie wartego drania. To nie był facet dla ciebie i bardzo dobrze wiesz, że mam rację.
  - Nieraz mi to już mówiłaś – Kłosówna podniosła się z łóżka i podeszła do otwartego okna. – Wiem, że nie powinnam bać się otworzyć serca na kogoś nowego, ale boję się rozczarować. Boję się tego, bo wiem, że drugi raz bym już tego nie przeżyła, Kalina. Dokładnie pamiętasz, jak źle ze mną było po tym cholernym rozstaniu. Nie umiałabym sobie poradzić z tym po raz kolejny.
  - Halciu, rozumiem cię, to znaczy staram się rozumieć, bo sama nigdy przez nic takiego nie przechodziłam, ale zamykanie się na świat, jest chyba najgorszą rzeczą, jaką można zrobić. Jesteś młoda, piękna, więc powinnaś korzystać z tego. A Andrzej? Co zrobisz, jeśli okaże się być ,,tym jedynym”? – nakreśliła palcami cudzysłów.
  - Więc co powinnam zrobić? – Halszka spojrzała się na nią sceptycznie.
  - Porozmawiać z nim. Przecież to nic nie boli – Kalina westchnęła, gramoląc się z łóżka. Następnie podeszła do przyjaciółki i przytuliła ją mocno. – Ogarnij tą swoją seksowną dupkę i pędź do Wrony. Jeśli będzie kazał ci spadać, to okaże się największym imbecylem na świecie, bo gdybyś nie była w stu procentach heteroseksualna, na pewno bym ci nie przepuściła. Popatrz prawdzie w oczy, on cię zauroczył – po raz kolejny zacytowała tekst piosenki i roześmiały się głośno.
      Kłosówna zastanowiła się nad słowami przyjaciółki. Rozmowa z Wroną mogłaby zmienić wszystko. Przecież ten, który niczego nie ma, niczego nie traci. Podniosła się z łóżka przyjaciółki i w pośpiechu zaczęła zbierać swoje rzeczy. Kalina przyglądała jej się uważnie, w duchu uśmiechając się do siebie i wiedząc, że te jej patetyczne gadki odniosły skutek i jej przyjaciółka w końcu poszła po rozum do głowy.
       Teraz mogło być już tylko dobrze.




      Obudziły go ostre promienie słoneczne, które nieproszone wdarły się do andrzejowej sypialni, boleśnie drażniąc jego oczy. Pośpiesznie przetarł je dłońmi i dotarło do niego, że podczas wczorajszej libacji zdecydowanie przesadził, o czym świadczył nie tylko ból głowy, ale także markerowe tatuaże na jego ramionach. Chwilę przyglądał się niezidentyfikowanym znakom, jednakże nawet nie starał się rozszyfrować tych hieroglifów. Westchnął ciężko, stawiając stopy na chłodnych panelach i sięgnął po butelkę cytrynowego Żywca, pochłaniając ją w ekspresowym tempie, dziękując Bogu za to, że owa butla jakimś cudem znalazła się obok jego posłania.
  - Ja pierdolę - mruknął, gdy opróżnione plastikowe opakowanie z hukiem uderzyło o podłogę.
     Nie powinien aż tak bardzo przesadzać z alkoholem; niby znał swój umiar, ale wściekłość na Halszkę spowodowała, że po prostu musiał się nachlać. Najzwyczajniej w świecie urżnąć, prawdopodobnie aż do porzygu, bo sądząc po niesmaku w jego ustach, tak właśnie zakończył imprezę. Pięknym, kolorowym pawiem. Zdziwieni koledzy pytali niejednokrotnie co było powodem narzucenia przez Wronę aż tak szybkiego tempa, on jednak milczał jak zaklęty. Za nic w świecie nie powiedziałby nikomu, że stracił głowę dla tej wrednej, wyrachowanej dziewuchy, która zdeptała wczoraj jego serce i wszelkie uczucia, jakimi ją darzył.
      Co on sobie w ogóle myślał?! Kłosówna należała do dziewczyn od których taki koleś jak Andrzej, powinie trzymać się daleko. Była niemiła, arogancka i zadufana w sobie. I miał takie wewnętrzne postanowienie, że za wszelką cenę będzie jej unikał. A pomyśleć, że wydawała mu się ładna i przez moment stracił dla niej głowę...
      Niechętnie podniósł się z łóżka i otworzył drzwi balkonowe, a do środka sypialni wdarło się zanieczyszczone, bełchatowskie powietrze. Zegar na jego bajeranckiej komórce wskazywał kwadrans po trzynastej. Sam sobie pogratulował świetnego wyniku, zważywszy na to, że Karol i Mariusz, czyli ostatni goście, opuszczający parapetówkę, wyszli kilka minut po siódmej rano, odśpiewując głośno wszystkie znane im kibicowskie przyśpiewki. Cud, że żaden z sąsiadów nie wpadł tutaj z tabunem policjantów. Widocznie nie doceniał mieszkańców Bełchatowa, który zaliczali się do najbardziej wyrozumiałych ludzi w Polsce.
      Szybki, zimny prysznic postawił go na nogi i dzięki niemu powrócił do stanu wątpliwej używalności. Zaparzył mocną kawę, którą osłodził trzema łyżeczkami cukru i dolał do niej odrobinę mleka, rozkoszując się jej pobudzającym zapachem. W jego niewielkiej kuchni wszędzie piętrzyły się sterty opakowań po chipsach i innych słonych przekąskach, jednak nie miał siły na sprzątanie. Zrobi to później. Albo jutro. Teraz na głowie miał coś innego; wciąż starał się wyrzucić z niej wysoką blondynkę, która podczas wczorajszego wieczoru roztrzaskała jego serce na milion kawałeczków. Cieszył się tylko, że nie zabrnęło to za daleko. Już raz oddał komuś swoje serce i nie wyszedł na tym dobrze…
       W całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka, powodując przy tym silny atak migreny. Nieco ociągając się, poszedł w stronę drzwi, postanawiając, że zruga tego kogoś, kto tak drastycznie zakłócił jego spokój i cierpienie w samotności. Przekręcił patent, nie patrząc nawet przez wizjer i zamaszyście otworzył wrota.
  - O! – wymsknęło mu się, widząc w swoim progu osobę, której nie spodziewał się za nic w świecie. Stała przed nim Halszka Kłos, która mimo tego, że wciąż wzbierała w nim ogromną złość, nadal była cholernie pociągająca i musiał ze sobą walczyć, by nie przyciągnąć jej do siebie i zachłannie wpić się w jej usta. – Czego chciałaś? – warknął, mierząc blondynkę przeszywającym spojrzeniem.
  - Porozmawiać – powiedziała spokojnie, odrzucając swoje długie włosy do tyłu. Tylko spokój może mnie uratować, pomyślała.
  - Więc słucham – oparł się o futrynę, wbijając spojrzenie w jej duże oczy.
  - Mógłbyś mnie wpuścić do środka? Chyba niegrzecznie jest trzymać gościa w progu? – starała się, żeby głos ani na moment jej się nie zatrząsł. Naprawdę się starała, ale widząc lekceważące spojrzenie Wrony, denerwowała się coraz bardziej. w tym momencie dotarło do niej, że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych. A sposób w jaki Andrzej na nią patrzył, z każdą chwilą utwierdzał ją w tym coraz bardziej.
  - Przyszłaś porozmawiać czy mnie obrażać? – odsunął się o krok, umożliwiając blondynce przejście. Zamknął za nią drzwi i wziął głęboki oddech. Po co ona w ogóle tutaj przylazła?! Znowu namącić mu w głowie? Nie dość, że wczoraj zrobiła z niego idiotę, to jeszcze dzisiaj przylazła tutaj i przeszkodziła mu w unikaniu swojej osoby.
      Podążył za nią do salonu i usiadł na kanapie, bacznie się jej przyglądając. Nie była taka pewna siebie, jak podczas wczorajszego wieczoru. Przypomniała raczej małą, zagubioną dziewczynkę.
  - Rozmawiaj - powiedział cicho, gdy ich spojrzenia w końcu się spotkały.
  - Chodzi o to, że... - sama nie poznawała swojej barwy głosu. - Ja wczoraj powiedziałam, że nic z tego nie będzie. Ale tak naprawdę nie uważam tak... Bo ty... Cholera jasna! - wrzasnęła, podnosząc się z fotela, usytuowanego na wprost siedziska Andrzeja. - Pojawiłeś się w najgorszym momencie mojego życia i zaburzyłeś mój spokój. Wtedy, gdy zaczęłam stawać na równe nogi, nagle wpadłeś ty i zepsułeś mi szyki niechcący... Sama nie wiem, kiedy to się stało, że zaczęłam o tobie myśleć tak... inaczej. Po prostu tak wyszło. 
  - Co chcesz mi przez to powiedzieć?
  - Że zależy mi.
  - Na mnie? - jego brwi powędrowały ku górze.
  - Tak - wyszeptała. - Zależy mi na tobie, Andrzej - powiedziała już znacznie głośniej.
  - Dziękuję.
  - Dziękujesz?
  - Tak, dziękuję - wstał z kanapy. - Wczoraj, wychodząc z mojego mieszkania, podjęłaś decyzję. Dziś już jest za późno, Halszko. Dziękuję za to, że pofatygowałaś się tutaj, by mi o tym powiedzieć, ale już za późno. A teraz wybacz, śpieszy mi się. Czy mogłabyś już sobie pójść?
      Gorzej już być nie mogło.

___________________________

Straciłam serce do pisania czegokolwiek. Przepraszam.

Nie udało się w Final Four, uda się w końcówce sezonu.
Wierzę w Was i zawsze będę za Wami.

Wesołych Świąt, kochane! 
Przesyłam ciepłe pozdrowienia z racji tego, że pogoda nas nie rozpieszcza. 

ask            facebook           39091085

20 komentarzy:

  1. Ale się porobiło. najpierw on chce ona nie, ona chce on nie chce i tak wkoło.
    czekam na następny rozdział i to zrobisz dalej z tą dwójką bohaterów

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże co za idiota z tego Wrony! Jak on mógł tak powiedzieć. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o ja...... lepiej szybko napisz dalszą część, bo ta niewiedza mnie wykończy ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. czułam, że dziś coś dodasz, ale bałam się, że tym rozdziałem zakończysz wszystko. Na szczęście mnie zaskoczyłaś! Halszka dobrze zrobiła, przyznając się do swoich uczuć, a Andrzej to frajer, że nie docenił jej trudu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Po wyjściu Halszki Wrona zapewne będzie żałował tego co powiedział i będą się tak bawić w kotka i myszke.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i mam nadzieje, ze tym razem nie będziesz nas tak długo trzymała w niepewności jak ostatnio

    OdpowiedzUsuń
  6. Czułam, że tak to się skończy.. Aczkolwiek mam nadzieję, że zarówno jedno jak i drugie z nich pójdzie po rozum do głowy i koniec końców będą razem! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ANDRZEJ!! No jak on mógł. Moje serce pękło, a co dopiero serce Kłosówny...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale nam prezent zrobiłaś tym rozdziałem! Dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Musialam wrocic do poprzedniego rozdziału no nie wiedzialam o co chodzi..
    Ale co za dupek z niego!.! Ale z drugiej syrony ona nie lepiej go potraktowala..

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję że Andrzej zmadrzeje i pójdzie do Halszki, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chcę już nastepny!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Faceci... I jak tu im dogodzić? Mam nadzieję, że Andrzej pójdzie po rozum do głowy, bo w ten sposób będą się nawzajem z Halszką szukać. Ja rozumiem, że urażona duma,itd... ale, żeby od razu tak to kończyć?
    Wrona- ogarnij się! :)
    Czasem szkoda czasu, by go marnować na nieporozumienia, albo nie potrzebne fochy, mamy przecież tak mało czasu w życiu...
    Buziaczki!♥
    PS. I tak będziemy ich kochać najmocniej na świecie :D SKRA!!♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Andrzej, ty durniu -,-
    Na wstępie, nawet nie wiesz, jak mi się buzia uśmiechnęła, gdy zobaczyłam nowy rozdział :) Bardzo mi się podobał. Smutny i raczej nie zapowiada rychłej zmiany nastrojów w żadnym z obozów ;p Ale bardzo przyjemnie się go czytało. Kalina to cudowna przyjaciółka, Halszka powinna Bogu dziękować, że ją ma <3
    Mam nadzieję, że Wroński się opamięta. I to raczej szybciej, niż później. Bardzo im kibicuję, jemu i Kłosównie :3
    Co prawda wpadłam tu z opóźnieniem, ale mam nadzieję, że miałas udane święta ^^
    ps-daj sobie troszkę luzu może? Mam nadzieję, że nie porzucisz pisania, bo wbrew temu, co mówisz (że straciłaś do tego serce), wychodzi ci to fenomenalnie! Mam nadzieję, że będzie u ciebie lepiej <3
    ps2-mimo wszystko, zawsze będziemy ich kochać :3 Skra nad życie ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  14. o nieeeeeee dlaczego coś ciągle zjada komentarze :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Andżeju, zasmuciłeś mnie i chyba się w tym momencie obraziłam na ciebie. :(
    No to zabawa w kotka i myszkę ponownie. Tym razem zamiana bohaterów.
    Już widziałam oczami wyobraźni jakiś gorący pocałunek, a może ten sen, któryś kiedyś nawiedził Wronkę, a tu co? Wielka klapa :/ Chciałabym żeby było jak ja chce xD Ale obawiam się, że teraz Halszka uniesie się dumą i nie będzie tak łatwo... Choć też trzymając się resztek nadziei myślę, że serce wejdzie w konspiracje z rozumem i tak zawładnie nimi, że nie będą myśleć o niczym innym, jak naprzemiennie o sobie :D Wiem, głupia ja ;P Nadzieja matką głupich :P
    Nasza Skra zdobędzie brąz! W końcu dziewczyny go lubią :D
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu na nic.
    Jak przeczytałam ten rozdział, to przypomniał mi się wiersz Brzechwy "Żuraw i Czapla". No Andrzej powiedział, że powrotów nie będzie i słowa dotrzymuje. Ale zmięknie, jak Halszka będzie chciała to On nie będzie chciał, a jak On tak to Ona nie. Jak zaczęłam czytać ten rozdział to już widziałam w wyobraźni pocałunki i schadzki w tajemnicy przed Karolem. Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie :)
    Pozdrawiam z Mazur!

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy kolejny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Yyyyyy.. Ja tu mam aż TAKIE zaległości?! Matko... Wstyd mi...
    Cóż mogę powiedzieć... Ta rozmowa mogła załatwić wszystko; mogła rozwiązać wszelkie problemy i niedomówienia; mogła w końcu, raz na zawsze, spowodować, że Halszka dojdzie do porozumienia z Andrzejem. Albo Andrzej z Halszką. :P A stało się zupełnie inaczej, nie tak, jak sobie to wyobrażała pozytywnie nastawiona i szczera Kłosówna. Wczoraj chciał on, ona go odrzuciła. Dziś ona chce, a on ją wyprasza. Normalnie jak żuraw i czapla, "jedno chce, a nie chce drugie"... ;) To, że jeszcze tu namącisz, to jest bardziej niż pewne, ale mam nadzieję, że w końcu znajdą wspólną ścieżkę. :)
    ściskam, Patka vel Patex :*

    OdpowiedzUsuń