Ukochany Bełchatów jeszcze nigdy nie
wydawał jej się tak piękny i tajemniczy, jak właśnie tej nocy; wiatr delikatnie
kołysał gałęzie drzew, znajdujących się tuż przy Energii, a dookoła panowała
głucha cisza, która, o dziwo, nie była krępująca. Siedzący obok Andrzej, co
chwilę rzucał jej ukradkowe spojrzenia, uśmiechając się przy tym szelmowsko. W
życiu nie pomyślałaby, że ich relacje poprawią się aż do takiego stopnia. W
głębi duszy musiała przyznać, że siatkarz najzwyczajniej w świecie dojrzał; nie
był już tym samym chłopakiem, który wiecznie robił jej na złość i w każdej
możliwej chwili próbował wyprowadzić ją z równowagi. Stał się interesującym
mężczyzną, którego z każdą kolejną chwilą poznawała na nowo i przez myśl
przeszło jej nawet to, że chciałaby wpuścić go do swojego świata.
- Masz kogoś? – zapytał nagle, przerywając głuchą
ciszę. Przecież doskonale wiedział, że od kilkunastu miesięcy jest wolna, ale
zapragnął usłyszeć to z jej ust. Po co? Nie wiedział sam. Przecież nie myślał o
niej jako o potencjalnej kandydatce na swoją partnerkę, w żadnym wypadku! Ten
pocałunek był tylko momentem, na który oboje stracili panowanie nad sobą i
wiedział, że on i tak niczego między nimi nie zmieni.
A może już zmieniło...?
- Nie - poprawiła się na ławce i odrzuciła do tyłu
długie kosmyki blond włosów. Nikt z zewnątrz tak naprawdę nie rozmawiał z
nią na ten temat. Karol zawsze starał się chronić ją
przed wścibskimi ludźmi, którzy niedyskretnymi pytaniami mogli
zaburzyć harmonię w jej hermetycznym światku. - Właściwie odkąd rozstałam się z
Aleksem, nie miałam nikogo - powiedziała cicho, spoglądając na niego spod
idealnie wytuszowanych rzęs. - Ciężko byłoby mi znowu przywiązać się do kogoś,
wiedząc, że być może kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy ta osoba powie
,,przepraszam, ale my właściwie do siebie nie pasujemy i nie potrafię cię
pokochać tak, jak na to zasługujesz" - nakreśliła palcami cudzysłowie i
westchnęła. - Aleksander był moim pierwszym facetem we wszystkich aspektach,
jeśli wiesz, co mam na myśli, dlatego tak bardzo odchorowałam to rozstanie;
przestałam wychodzić z domu, kontaktować się ze znajomymi, jeść. Całe dnie
spędzałam w pokoju, gapiąc się w sufit. Gdyby nie Karol, który w porę kopnął
mnie w dupę i wręcz zmusił do rozmowy, być może dzisiaj nie siedzielibyśmy
tutaj razem - spojrzała na swoje perfekcyjnie wypiłowane paznokcie, które
pomalowane były dzisiaj na niebiesko. Andrzej kilkakrotnie otwierał usta, ale
za każdym razem nie wiedział co tak właściwie chce powiedzieć. Dlatego
postanowiła rozładować jakoś sytuację. - Poza tym z moim wzrostem ciężko jest
znaleźć jakiegokolwiek faceta, od którego nie byłabym wyższa, a jeśli już nie
jestem, nie każdy chce taką wielką babę. Dlatego brani pod uwagę są chyba tylko
siatkarze – westchnęła głośno. – Och, ty jesteś siatkarzem – zauważyła
błyskotliwie i oboje wybuchnęli śmiechem.
- Nie da się ukryć – Andrzej pokręcił głową i
przyciągnął ją do siebie, a blondynka przylgnęła mocno do jego klatki
piersiowej. – Oj, Halcia, Halcia. W życiu nie pomyślałbym, że jesteś aż tak
fajną dziewczyną. Zawsze pozowałaś na pewną siebie, wyrachowaną pannicę, która
nie dostrzegała niczego, oprócz czubka swojego nosa i wszystkich traktowała z
góry. Nigdy nie wychodziłaś z nami na miasto czy jakąś imprezę, tylko siedziałaś
zakopana wśród podręczników, za każdym razem drąc się na nas, gdy byliśmy z
Karolem i chłopakami nieco głośniej. Momentami miałem cię za niezłego dziwaka..
- Dzięki, Wrona! – szturchnęła go z niezwykle
poważną miną, ale sekundę później roześmiała się głośno. – Ale muszę przyznać
ci rację; byłam niezłym dziwakiem. Wtedy ty i Karol wydawaliście mi się parą
przerośniętych małp o IQ banana i myślałam, że spędzając czas w waszym
towarzystwie, mogłabym zarazić się tą głupotą. Poza tym, przez moją sporą wagę,
brakowało mi pewności siebie; zamiast coś z sobą zrobić, wolałam użalać się nad
sobą przy litrowych lodach, oglądając ,,Łabędziem być”.
- Mi podobałaś się nawet z tymi nadprogramowymi
kilogramami… - powiedział cicho Wrona, kładąc rękę na jej dłoni.
Posłała mu ciepły uśmiech,
głębiej wtulając się w jego ramię. Nigdy nie pomyślałaby, że kiedyś będzie
potrafiła rozmawiać z nim jak z prawdziwym kumplem. Mając te kilkanaście lat,
przez pewien czas czuła do niego miętę, ale swoim wrednym zachowaniem szybko
wybił jej z głowy wszelkie miłostki i z każdym kolejnym dniem nie lubiła go
coraz bardziej.
- Nie żartuj…
- Nie żartuję,
serio – uśmiechnął się po raz kolejny. – Jakoś nigdy nie lubiłem wieszaków. Dla
mnie kobieta powinna mieć na czym usiąść albo żeby było za co złapać – mówiąc to,
bezwstydnie spojrzał jej w dekolt. – Czyli się kwalifikujesz w sumie…
- W sumie to jesteś
świnią – poprawiła bluzkę, uniemożliwiając mu dalsze podziwianie swoich
wdzięków. – Może byśmy się już powoli zaczęli zbierać, co? Jest… - z kieszeni marynarki
wygrzebała telefon komórkowy – prawie czwarta! Niedługo zacznie świtać, a Karol
dostanie zawału, gdy zorientuje się, że nie ma mnie w domu.
- Zawsze jesteś
taka…? – podniósł się z ławki i złapał ją za rękę, splatając przy tym palce. –
W sensie obowiązkowa i ułożona…?
- Przynajmniej
staram się na taką pozować – wymruczała, zatrzymując się na moment.– Wiesz,
Andrzeju? To chyba jeden z najlepszych dni w moim życiu - Wrona spojrzał prosto
w jej oczy, a następnie po raz kolejny posmakował jej ust.
- To dobranoc –
powiedział cicho, odprowadzając ją do drzwi jej pokoju.
Po gościach i
imprezie nie było już ani śladu. Kłos wiedział, że gdyby zostawili nieporządek,
Halszka zrobiłaby mu rano ogromną awanturę, podczas której doszłoby do
rękoczynów, dlatego salon, stanowiący również tymczasową sypialnię nowego środkowego
Skry, lśnił czystością, chociaż to i tak nie będzie mieściło się w halszkowych
standardach.
- Dobranoc – wzbiła
się na palcach i musnęła jego policzek. – To był naprawę miły spacer…
- Taak, szczególnie
miłe były te buziaki… - ręka Wrony automatyczne powędrowała na jej biodro i
przyciągną ją mocno do siebie. – Aż nabrałem chęci na powtórkę…
- Jasne, jasne –
wymruczała. – No to dobranoc po raz ostatni – uśmiechnęła się i jednym zgrabnym
ruchem wyminęła siatkarza, który już pochylał się w jej kierunku, by po raz
kolejny skraść jej całusa.
Zamknęła drzwi
pokoju i uśmiechnęła się sama do siebie. Kalina pochrapywała cicho, wtulona w
poduszkę, a burza różowych włosów wyglądała niczym aureola. Blondynka ściągnęła
z siebie ubrania i w ekspresowym tempie zmyła makijaż. Chwyciła piżamę i po
krótkim prysznicu, wróciła do pokoju. Oczywiście wcześniej nie omieszkała
zajrzeć do salonu, w którym Andrzej spał już w najlepsze, a świadczył o tym
głośny świst wydobywający się z jego ust. Usiadła na łóżku, delikatnie
szturchając śpiącą przyjaciółkę, która dopiero po entym szturchnięciu otworzyła
jedno oko.
- Mam nadzieję, że
stało się coś ważnego, bo jak nie, to jak ciebie kocham, zamorduję – Kalina podniosła
się do pozycji siedzącej i przetarła oczy.
Wyglądała
okropnie; w niezmytym, rozmazanym makijażu, przypominała wściekłą pandę, a
różowe włosy wyglądały, jakby czesała je prądem.
- A myślisz, że
inaczej bym cię obudziła, idiotko? – Kłosówna usadowiła się tuż obok
przyjaciółki i zaczęła wcierać w łydki balsam do ciała.
- Dopiero wróciłaś…?
– zerknęła na zegarek i oczy Malińskiej momentalnie zrobiły się wielkości
pięciozłotówek. Jeszcze raz dla pewności spojrzała na czasomierz, stojący
spokojnie na komodzie i pisnęła. – Nie…
- Tak… - pokiwała
głową Halszka, a na jej twarz wpłyną ogromy uśmiech.
- Nie! – wymsknęło się
Kalce zdecydowanie za głośno.
- Cicho, głupia –
Halszka zamachnęła się, ale przyjaciółka uchyliła się w porę. – Tak. Dwa razy.
- I gdzie to
robiliście? – totalnie rozbudzona Kalina, wpatrywała się w przyjaciółkę z coraz
większymi wypiekami na twarzy.
- No w parku, a
gdzie? – Halszka przewróciła oczyma.
- W parku?! Halina,
ty bezwstydnico! – szturchnęła ją ramieniem. – A powiedz mi, dobry jest w te
klocki?
Czy jest dobry…? Za każdym razem całował ją
delikatnie i subtelnie, a jego zarost przyjemnie łaskotał jej brodę. Od pierwszej
chwili ich języki fantastycznie ze sobą współgrały jakby były dla siebie stworzone.
- Całuje najlepiej
na świecie – powiedziała z pełnym przekonaniem.
- Całuje..? – brwi Kaliny
momentalnie powędrowały ku górze. – Zaraz, zaraz… Całowaliście się tylko?
- A co ty myślałaś?
- No, że cię
wychędożył…
Jedyną reakcją,
na którą było stać Halszkę w tym momencie, było plaśnięcie sobie otwartą dłonią
w twarz. Przyjaźni się z wariatką. Bezapelacyjnie.
__________________________
Hej, Polacy!
Bierzemy się w garść i w najbliższych meczach pokazujemy Irańczykom, gdzie ich miejsce!
Ogólnopolskie pranie perskich dywanów ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Między Halszka i Andrzejem zaczyna się się dziać! Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńno no ^^ podoba mi się coraz bardziej :D niedawno znalazłam tego bloga ale wydaje mi się obiecujący :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Robi się coraz ciekawiej :) Nie ukrywam, że z wielką niecierpliwością czekałam na ten rozdział :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Ej, no! Napisałam ładny komentarz,a wcale go nie dodało! :(
OdpowiedzUsuńChciałam tylko powiedzieć, że uwielbiam takiego Wronę, taka Halszka jest wspaniała, a Kalka niezastąpiona :D Chociaż myślałam, że nie wyprowadzi ją z tego błędu i każdemu rozpowie , że się... kopulowali :D
No ba! Ten weekend jest BIAŁO- CZERWONYYYYYYYYYYYY!!! ♥♥♥
Buziaki :*
Oesu. Oesu. Oesu. Oesuoesuoesuoesuoesu.
OdpowiedzUsuńWreszcie :) Aż nie mogę się doczekać jak potoczy się dalej historia...Halszka wzbudziła we mnie sympatię od samego początku :)
OdpowiedzUsuńJejku przypominając sobie pierwsze rozdziały i kłótnie niemalże między Wrona i Kłos, teraz czuję się normalnie w szoku po tym, jak dobrze się dogaduja :D te calusy, przytulasy, rączka z rączką :D
OdpowiedzUsuńBłagam Nie psuj tego :D
Całuje :-*
Wychędożył! <3
OdpowiedzUsuń(Włosi tak bardzo sobie nagrabili <3)
Przepraszam, ale to na pewno są te same osoby? To na pewno jest ta sama Halszka i ten sam Andrzej, którzy występowali na początku bloga? :) Aż mi się wierzyć nie chce, że tak się do siebie zbliżyli! :) Widać, że oboje wydorośleli, zmądrzeli i wzajemnie postrzegają siebie na poważnie. :) Ciekawa jestem, co z tego wyniknie dalje... Czy Halcia i Andrzej postanowią spróbować być razem? Choć osobiście twierdzę, że teraz, kiedy pomiędzy nimi jakoś tam sie układa, do akcji wkroczy Włodar! :D
OdpowiedzUsuńWściekła panda z różowymi włosami i "wychędożenie" wygrywają dziś rozdział! :D
Hahaha świetny blog! Trafiłam na niego przypadkiem i nie żałuję! :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://siatkarskiesnyjulii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam i było by fajnie gdyby ktoś zajrzał :*
Przeczytałam rozdział dokładnie tydzień temu i zupełnie zapomniałam o skomentowaniu, przepraszam ;*
OdpowiedzUsuńChwilę się zastanawiałam nad znaczeniem słowa "wychędożył", ale w kontekście całości załapałam :D Kalina, ty niedobra! ;p
Obawiałam się (niepotrzebnie), że Halszka nie dopuści, tak prędko Andżeja nawet do swoich ust! A tu niespodzianka, jej się to spodobało!
Już zapomniałam prawie o tym, jak się kłócili na początku; poznali siebie na nowo i zauważyli, że zmienili od czasów dzieciństwa.
Na koniec nadal przepraszam za swój bezsensowny komentarz, ale wyszłam z wprawy, jest mi gorąco, plecy bolą i ogólnie do dupy xD
Ściskam! ;*
Kiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuń