Cisza.
Błoga cisza, która dla człowieka,
balującego aż po blady świt i zarazem osoby, która poprzedniej nocy wypiła o
kilka(naście?) kieliszków wódki za dużo, była prawdziwym zbawieniem. Otworzył
jedno oko, potem drugie i upewniwszy się, że płócienne rolety w salonie
rodzeństwa Kłosów są zasłonięte, odetchnął z ulgą. Głowa bolała niemiłosiernie
i czuł, jakby ważyła co najmniej sto kilogramów, dlatego w duchu dziękował Bogu
za to, że ta niepozorna kanapa była niezwykle wygodna, bo gdyby nie owe miejsce
spoczynku, wyglądałby jak wrak człowieka. Z nadludzkim trudem próbował
zgramolić się z jego prowizorycznego łoża, jednakże zaplątany w koc, runął na
panele z głośnym hukiem, siarczyście przeklinając i czując drażniącą suchotę w
jamie ustnej.
Teraz oprócz głowy, bolał
również tyłek. Sam nie wiedział, co bardziej.
- Dzizas, stary! Powaliło cię do reszty? –
momentalnie w progu salonu pojawił się środkowy Skry, dzierżący w dłoni butelkę
zimnej Nałęczowianki. Zimnej, bo doskonale widział cudowne kropelki wody,
osadzone na plastikowym opakowaniu. Koszulka ubrana na lewą stronę i ogromny
grymas, malujący się na jego twarzy, świadczyły o tym, że i on nie był w
najlepszej formie. Ba!, Karol wyglądał jakby był dopiero co zdjęty z krzyża.
- Soreczka – wymruczał Wrona, łapiąc się za głowę i
wtedy dotarło do niego, że podczas wczorajszej libacji, zdecydowanie
przesadził. Ale przecież już wcześniej spodziewał się tego, że o poranku będzie
czuł się tak, jakby wpadł pod rozpędzony pociąg, jednak i tak nie potrafił odmówić
sobie alkoholu. Pił tak rzadko, że gdy siadał przy kieliszku, nie potrafił
powiedzieć sobie dość, gdyż nie znał swojego umiaru. – Ja pierdolę, Karol, jak
jeszcze raz zobaczysz mnie z alkoholem, to nie patrz; od razu lej po mordzie… -
Kłos usiadł obok przyjaciela i podał mu butelkę z wodą, którą ten w ekspresowym
tempie opróżnił.
- No, pobawione było – westchnął Karollo, drapiąc
się po rozwichrzonej czuprynie. – Mam kaca jak stąd do Szczecina, ale myślę, że
jak wezmę jeszcze ze dwie aspiryny, to około południa może mnie puści. Jeszcze
dzisiaj trzeba zacząć się pakować, bo przecież od jutra mamy zgrupowanie w
Spale. Jakby Anastasi zobaczył nas w tym stanie, to by nogi z dupy powyrywał -
wyciągnął przed siebie swoje długie, chude i opalone kończyny dolne i westchnął
ciężko. – Nie wiem dlaczego, być może przez tego kaca, ale naszła mnie pewna
myśl, która od przebudzenia nie daje mi spokoju. Wczoraj zauważyłem bardzo
dziwną rzecz; gdzieś pod koniec imprezy, zniknąłeś w niewyjaśnionych
okolicznościach z Halszką i do tej pory zastanawiam się, jakim cudem dogadałeś
się z moją cudowną siostrą, co? - blondyn spojrzał podejrzliwie na przyjaciela,
który przełknął głośno ślinę.
- Oj, Karol... - Wrona machnął dłonią, czując
narastające zdenerwowanie. Przecież jeśli powie kumplowi, że całował się z jego
ukochaną, jedyną siostrzyczką, ten zadusi go gołymi rękoma. Doskonale znał
podejście Kłosa do wszelkich absztyfikantów Halszki, których najchętniej
powystrzelałby ostrym śrutem. Halcia była jego skarbem, osobą, której nieustannie
matkował i wielokrotnie powtarzał, że jest za nią odpowiedzialny. – Przecież
mówiła ci, że zakręciło jej się w głowie, a ja, chyba jako jedyny, byłem w
stanie wyjść z nią na dwór. Chyba lepiej, żeby poszła ze mną niż sama, nie
uważasz? Mało to zjebów chodzi po świecie…
-
Andrzeju, nie denerwuj się… - Karollo zaczął spokojnie, intonując głos
wojskowego z hitowego filmiku.
– Cieszę się, że zająłeś się Halką, ale nadal nie wiem jakim cudem, od mojego
powrotu do domu i podczas wczorajszej imprezy, ani razu nie skoczyliście sobie
do gardeł? Serio, zaczynam się o was martwić…
Wrona wzruszył lekko ramionami. Fakt,
przez te kilka dni, które spędził w Bełchatowie, jego podejście do Halszki
nieco się zmieniło, szczególnie po wydarzeniach, mających miejsce wczorajszej
nocy, ale w żadnym wypadku nie zamierzał spowiadać się z nich Kłosowi. Nie był
przecież na tyle głupi, by narażać się na uszczerbek zdrowotny. Poza tym,
Halszka pewnie tak samo jak on, nie traktowała tego poważnie, więc raczej było
po sprawie. Teraz on pojedzie na zgrupowanie do Spały, potem, daj Boże!, na
Mistrzostwa Europy, a ona zostanie w Bełku i oboje zapomną o tym nic nieznaczącym
incydencie.
Ale czy na pewno chciał o tym
zapomnieć?
Fakt,
że dziewczyna pociągała go, był niezaprzeczalny. Wyrosła naprawdę na piękną
kobietę i nie przypominała już tego małego pulpeta z wiecznie zaróżowionymi
policzkami, do którego w tajemnicy przed światem czuł miętę. Do tego była
niezwykle interesująca, inteligentna i czarująca; wciąż zaskakiwała go swoją
rozległą wiedzą. W życiu nie pomyślałby, że ta dziewczyna przejdzie aż taką
przemianę. Bo przecież mimo nieciekawego początku, potem dogadywali się bardzo
dobrze. I w tym momencie przeszła mu przez głowę myśl, która z pewnością nie
powinna się pojawić. Ta zadziorna, pyskata dziewczyna, była jego ideałem
kobiety.
Nieosiągalnym ideałem kobiety.
Przeciągnęła się rozkosznie ziewając i
jednocześnie poczuła, że spada z łóżka. W ostatniej chwili złapała się szafki
nocnej, dzięki której nie runęła z hukiem na twarde panele. Kalina spała
jeszcze, oddychając miarowo i mamrocząc coś pod nosem, do czego Kłosówna, przez
te wszystkie noce, kiedy to gniotły się na jej małym, jednoosobowym łóżku,
zdążyła już się zresztą przyzwyczaić. Poprawiła kołdrę, osłaniającą ciało jej
przyjaciółki, przejechała ręką po blond czuprynie i zarzuciła na swoje ramiona
szlafrok.
W mieszkaniu było stosunkowo cicho;
jedynie z salonu dochodziły jakieś ciche dźwięki, świadczące o tym, że
niektórzy z domowników już nie śpią. Zahaczyła o kuchnię i nastawiła wodę na
herbatę, a następnie włączyła ekspres, co należało już do jej codziennego
rytuału. W duchu podziękowała Bogu, że wczoraj zrezygnowała z picia alkoholu,
bo znając życie, jęczałaby teraz, prosząc o śmierć albo wymiotowałaby tak
głośno, że wszyscy sąsiedzi wiedzieliby, iż ktoś w mieszkaniu Kłosów nieźle
zabalował. Jednak dzięki swojej asertywności, chyba jako jedyna w tym domu,
była dzisiaj rześka. Ekspres zapiszczał i do swojego kubka nalała odrobinę
pysznej, czarnej cieczy, której zapach roznosił się teraz po całym
pomieszczeniu i przyjemnie łaskotał halszkowe nozdrza.
- Dla
mnie też znajdzie się odrobina kawy…? – usłyszała za sobą i momentalnie
odwróciła się.
- W
twoim stanie, bardziej niż kawę, polecałabym aspirynę – mruknęła blondynka
i po nalaniu do szklanki
wody, wrzuciła do niej tabletkę, którą wygrzebała gdzieś w czeluściach szafki.
– Tak to jest, jak pije się oporowo.
-
Przypominam ci, że ostatnio to ja ratowałem ciebie, więc w ogólnej klasyfikacji
jest jeden do jednego – powiedział Andrzej i pośpiesznie wypił miksturę, która
w założeniu Halszki, miała postawić go na nogi. Sądząc po minie Wrony, nie pomogła
w ogóle. – Ja pierdolę, nigdy więcej – skrzywił się niemiłosiernie.
Halszka oparła się o szafkę kuchenną i
popijając kawę, obserwowała dokładnie siatkarza, który bez skutecznie walczył z
kacem, przykładając do czoła dzbanek z przefiltrowaną wodą. Przez moment
chciała poruszyć temat tych nocnych buziaków, jednakże nie miała pewności, czy
Wrona na pewno o nich pamięta? Nieźle zbombił się podczas imprezy i może przez
to stał się śmielszy niż zwykle? Tego nie wiedziała i obiecała sobie, że
jeśli on nie poruszy tematu, ona również tego nie zrobi.
Z lodówki wyciągnęła cytrynę, której gruby
plaster wrzuciła do dopiero co zaparzonej herbaty, a następnie postawiła filiżankę przed środkowym. Wrzuciła do niej kilka kostek cukru, mrucząc pod
nosem, że to powinno pomóc i zajęła się przygotowaniem śniadania. Wrona czując,
że atmosfera między nimi staje się gęsta jak kisiel malinowy doktora Oetker’a,
postanowił zamknąć się na moment i wypić w spokoju herbatę. Z własnych
obserwacji wnioskował, że Halszka raczej nie ma zamiaru poruszać tematu
wczorajszego spaceru, więc i on postanowił milczeć. Wpatrywał się za to w jej
zgrabne, długie nogi, które wystawały spod różowego szlafroka, oczywiście do
momentu, gdy nie posłała mu karcącego spojrzenia.
- Także ten… -
zaczął, drapiąc się po głowie. – Jutro wyjeżdżamy, a ty nawet nie zdążyłaś
nacieszyć się bratem.
- Widzę go niemalże
cały rok, więc nam obojgu przyda się odpoczynek od siebie – wzruszyła ramionami.
– Poza tym zostaje z Loną i Kaliną, o ile ta nie będzie latać gdzieś ze swoją
nową dziewczyną – przewróciła oczyma.
- To Kalina jest…
ciepła? – oczy Wrony momentalnie zrobiły się wielkości pięciozłotówek.
- Ja wiem czy
ciepła? – sama zainteresowana wpadła jak burza do kuchni. – Temperaturę ciała mam
raczej w normie – wytknęła środkowemu język.
- To znaczy, nie
chciałem cię urazić… - zaczął plątać się, a dziewczyny ryknęły głośnym
śmiechem.
- Oj, daj spokój –
Kalka machnęła dłonią, uśmiechając się szelmowsko. – Ale nie martw się
Andrzejku; między mną a Halszką jest tylko przyjaźń, dlatego masz szansę i nie
spierdol tego.
Miny Andrzeja i
Kłosówny wyrażały więcej niż tysiąc słów.
___________________________
Kochane, bardzo proszę o nienagabywanie.
Od kilku tygodni zapieprzam na dwa etaty;
z jednej roboty do drugiej
i naprawdę nie mam czasu na pisanie nowych rozdziałów,
a i zapasy powoli się kończą.
Nawet teraz dodaję rozdział z telefonu,
także poproszę o odrobinę zrozumienia.
Kalka jest mistrzynią :D
OdpowiedzUsuń(Ty w takiej sytuacji też!) :)
mega! *o*
OdpowiedzUsuńi czekam na next ;) oczywiście spokojnie ;)
pozdrawiam ;)
Andrzej to mój Miszcz :D Tylko On potrafi tak się uchlać, ale mógłby okazać się prawdziwym mężczyzną, i przyznać przed Kłosówną, co do niej czuje... Albo chociaż, że mu się podoba. Nie ładnie tak zostawiać tego tematu.. Jestem pewna, że oboje b y się od razu lepiej poczuli :p
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Karol się z nich nabija, i doskonale wie, co się dzieje... No,i ten fakt wcale, ale to wcale mu nie przeszkadza :D
Lubię, gdy dodajesz nowy rozdział, i wgl uwielbiam "Twoje "piosenki! ♥
Nie przepracuj się tylko! :*
Buziaki :*
Jak ja tu dawno nie byłam o.O, aż musiałam nadarbiać trzy rozdziały żeby od nowa się wciągnąć w opowiadanie, ale to była sama przyjemność :>
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie głównie dzięki tekstowi Kalki. Karol nogi z tyłka wyrwie Andrzejowi jak się dowie co międzi jego kochaną siostrzyczką a środkowym się dzieje !
Chciałabym Cię zaprosić na moje opowiadanie z Rafałem Buszkiem w roli głównej sila-przyjazni.blogspot.com :) Była byś mile widziana, ale najpierw obowiązki a potem czytanie :)
Pozdrawiam J.
Aż się boję co może Andrzejowi zrobić Karol kiedy się dowie, że między jego siostrą i przyjacielem zaczyna się coś dziać:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię Twój styl <3 I chyba powtarzam to w każdym komentarzu? Ale za każdym razem, gdy czytam, to uśmiech nie schodzi z moich ust, po Twoich błyskotliwych tekstach :)
OdpowiedzUsuńA ja nie wiedzieć czemu jestem spokojna, co do reakcji Karola, gdyby się dowiedział, że Andrzej z Halszką ten teges ;P
Nie wiem jak wpłynie na nich rozłąka spowodowana okresem reprezentacyjnym? Czy może Andrzej nie mogąc zasnąć w spalskim pokoju wraz z Karolem wyzna co czuje do jego siostry? Czy blondynka i Wrona wrócą do wydarzeń z nocy czy udadzą, że ich nie pamiętają?
Pracusiu, Ty nasz powodzenia :*
Ściskam! :*
Zacznę może od tego, że świetny cover dałaś nam, Agg, do posłuchania! :) Zresztą, Ty zawsze wstawiasz na blogi same dobre utwory, które od razu wpadają w ucho. Ja osobiście już sobie stworzyłam playlistę po wszystkich dodanych przez Ciebie nutkach. :) :*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Kac morderca, nie ma serca? :) Tak, Wrona ma rację, że w ogólnym rozrachunku są 1:1, więc niech Halszka zbytnio mu nie dogryza, bo czasem jeszcze środkowy się zezłości i poskarży Karolowi. ;) Kurczę, jedno i drugie myśli, że zapomnieli o minionej nocy, o pocałunkach, i żadne z nich nie chce rozpocząć tej rozmowy. Szkoda, bo obawiam się, że puszczenie tego tematu w niepamięć znowu pogorszy i ochłodzi ich kontakty... A przecież było juz tam fajnie... :?
Kochana, nic się nie martw i nie tłumacz, rozumiemy. :* Będziemy czekać tyle, ile będzie trzeba - a przynajmniej ja. :)
ściskam i życzę dużo siły i wytrwałości w pracy :*
Patka
Kalina najlepsza i pobudki Andrzeja i Halszki haha. Nie przejmuj się ludźmi, którzy co chwila pytają kiedy rozdział. Każdy powinien zrozumieć, że pracujesz i że oprócz bloga masz też inne życie :)
OdpowiedzUsuńKalka mistrzyni :D
OdpowiedzUsuńAgulku kochany, siły do pracy! :*
jak teraz będą sie tak czaić to chyba nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńpasują do siebie i powinni ze sobą być, ciekawa jestem jak na wiadomość o ich związku zareagowałby Kłos :D
jeśli tylko masz ochotę to zapraszam do mnie na opowiadania
z Mariuszem Wlazłym http://staramsiebyckimchceszwtedyopadamzsil.blogspot.com/
albo Michałem Kubiakiem i Kubą Popiwczakiem siostrasiatkarza.blogspot.com/
Trafiłam na tego bloga z polecenia przyjaciółki i żałuję, ze tak późno mi o nim powiedziała. Przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem. Historia wciąga od pierwszego zdania. Kiedy dochodziłam do końca każdego z rozdziałów, mój mózg za każdym razem wydawał mniej więcej taki komunikat : Więcej!Więcej! Więcej! Po prostu świetnie wykreowałaś postacie. Fenomenalnie opisałaś emocje, wahania związane z przejściem relacji Halszki i Andrzeja na inny tor. A Halszka i Karol to takie kochane rodzeństwo, ich sprzeczki wywołują na mojej twarzy uśmiech. A i od pierwszego momentu pokochałam Kalkę. Zdolne dziewczyny mamy w tym Szczecinie ;) Będę z Tobą do końca tego opowiadania, i zabieram się za inne Twoje dzieła. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń