sobota, 14 czerwca 2014

8. Przekonaj się.



  - ... i jeszcze jedna piątka - uśmiechnęła się, wpatrując w wyświetlacz telefonu Włodarczyka, któremu przed momentem podała ciąg cyfr, umożliwiający im kontakt w przyszłości. Długo męczył ją o ten numer, ale w końcu udało mu się przekonać ją, że naprawdę potrzebuje pomocy w urządzaniu mieszkania. - Więc jeśli tylko czegoś byś potrzebował; nie krępuj się, dzwoń!
  - I zamierzam skorzystać z twojej propozycji. Moje poczucie estetyki jest naprawdę zerowe! - wymruczał, wzdychając ciężko. - Chciałem skorzystać z pomocy jakiegoś architekta wnętrz, ale weźmie pewnie za to grubą kasę, a i tak nie będą mi się podobać. Dlatego wolę skorzystać z pomocy kogoś, komu sprawia to mega frajdę i naprawdę zna się na rzeczy - rozejrzał się po pokoju. - Wasze mieszkanie wygląda imponująco i czuję, że nie było to zasługą twojego brata.
      Posłała przyjmującemu jeszcze jeden uśmiech i z lodówki wyciągnęła karton soku pomarańczowego, którego zawartość przelała do pustego już dzbanka. Impreza powiększyła swoje grono, bo w ciągu ostatnich minut do mieszkania rodzeństwa Kłosów, zdążył wpaść Stephan Antiga wraz z żoną, którzy przywieźli do Bełchatowa pierwszą turę rzeczy i grzechem byłoby, gdyby nie odwiedzili starych znajomych, którzy korzystając z ostatnich dni wolności, mogli napić się w miłym gronie. Cieszyła się, że Stephan w końcu wraca do Skry; zawsze podziwiała go nie tylko za to, jaki był zawodnikiem, ale także za to, jak wspaniały i otwartym człowiekiem. Antgia zawsze zarażał wszystkich dookoła pozytywną energią, kilkoma słowami potrafił pobudzić całą drużynę do walki i dziwiła się Piechockiemu, że wypuścił z rąk takiego zawodnika, który należał przecież do światowej czołówki.
  - Halcia, wrzuć tę flaszkę do zamrażarki – powiedział Karol, wchodząc do kuchni. – A co wy tak tutaj sobie gaworzycie? – zmierzył Włodarczyka i siostrę podejrzliwym spojrzeniem. – Nie za długo siedzicie sami w tej kuchni…?
  - Po prostu spodobało mi się wnętrze waszego mieszkania i Halszka zaproponowała, że pomoże mi z moją kawalerką. Nic się nie dzieje, Karolu, naprawdę – Wojtek pośpieszył z wyjaśnieniami, doprowadzając tym samy blondynkę do szewskiej pasji. Odstawiła na blat dzbanek z zimnym napojem i spojrzała wymownie na Włodiego, który widząc jej reakcję, wyglądał tak, jakby zobaczył ducha.
  - Po jaką cholerę w ogóle mu się tłumaczysz?! – wrzasnęła, świdrując przyjmującego nienawistnym wzrokiem. – A ty, braciszku – wycelowała palec w jego klatkę piersiową – przestań znowu wtrącać się z moje życie. Nie wiem czy wiesz, ale ja już mam dwadzieścia dwa lata, a ty po raz kolejny zachowujesz się jak nasza mama. Naprawdę tak ciężko jest wam zrozumieć to, że jestem już na tyle dorosła, by decydować o sobie? – Kłos cofnął się o krok do tyłu i posłał jej wściekłe spojrzenie.
  - To ja was zostawię…
      Nawet nie zauważyli wyjścia Wojtka. Mierzyli się teraz przeszywającymi spojrzeniami, tocząc w sobie wewnętrzną walkę. Karol zawsze martwił się o Halszkę, ale odkąd rozstała się z Aleksandrem, zwracał na nią szczególną uwagę. Wciąż w kącie głowy słyszał jej nocne szlochanie, a przed oczyma miał jej podkrążone, czerwone oczy i bladą cerę. Wręcz widział jak z każdym dniem traciła na wadze i po każdym posiłku szła do toalety, by wymusić wymioty. Widział jak z kobiety, która miała kilka kilogramów więcej, stawała się manekinem, na którym wisiały wszystkie ubrania. Widział jak wzbraniała się przed pierwszą wizytą u psychologa, ale potem widział także jak wszystko wracało do normy i to niezwykle go cieszyło.
  - Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić, czy ci się to podoba czy nie – powiedział w końcu środkowy. – Zbyt wiele przeżyłaś i obiecałem sobie, że to nigdy się nie powtórzy. Jesteś moją siostrą, kocham cię najbardziej na świecie, więc nie miej pretensji, że najzwyczajniej w świecie martwię się o ciebie. Przecież wiesz, że twoje szczęście stawiam nade wszystko – podszedł do niej i położył jej ręce na barkach. – Wiem, że momentami bywam nadopiekuńczy, ale musisz mi to wybaczyć.
       Pokręciła jedynie głową, a następnie przylgnęła do niego, wtulając się mocno w karolowe ramiona. Martwił się. Zawsze się o nią martwił. Obiecał rodzicom, że będzie miał ją na oku, czy jej się to będzie podobało czy nie. Nawet nie chciał myśleć, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy ona znowu zacznie chcieć żyć z daleka od niego. Przecież nie będzie mógł trzymać jej wiecznie pod kloszem…
  - Kocham cię, głupku – wymruczała, a Karol z uśmiechem musnął jej czoło. – Idź do gości, bo pomyślą, że ich olewamy.
       Kłos skinął jeszcze raz głową i ruszył w stronę salonu, wiedząc, że blondynka potrzebuje chwili samotności. Oparła się o blat szafki i przez moment wpatrywała się w bełchatowski krajobraz, który zawsze działał na nią uspokajająco. Doskonale wiedziała, że to, co przed momentem powiedział jej brat, jest najszczerszą prawdą. Karol był chyba jedną z niewielu osób, na których nigdy się nie zawiodła i zawsze zapewniała go, że ma w niej takie samo oparcie.
  - O, jesteś – usłyszała za sobą głos Wrony, którego sekundę później zobaczyła w odbiciu szyby. Zmarszczyła brwi i odwróciła się, stając tym samym twarzą w twarz z środkowym. – Myślałem, że zaginęłaś w akcji z tym sokiem – wskazał brodą dzbanek z cieczą i stanął obok blondynki. – Wszystko dobrze…?
  - Najlepiej – westchnęła, spoglądając na niego spod doskonale wytuszowanych rzęs. – Chciałeś coś, bo w sumie powinnam wracać do salonu…?
  - Naprawdę chce ci się tam wracać? – jego brew powędrowała ku górze.
  - Wcale – szepnęła. Najchętniej położyłaby się w łóżku i rozpłakała. Ostatnimi czasy takie wahania nastrojów towarzyszyły jej coraz częściej i coraz częściej nie mogła sobie z nimi poradzić. Nie chciała wspominać o nich Kalinie i Ilonie, bo wiedziała, że wtedy nie daliby jej spokoju i znowu zaczęliby pilnować ją na każdym kroku. Wciąż bały się, że depresja powróci...
  - To się dobrze składa, bo mi też – siatkarz wyszczerzył się, zaczesując do tyłu włosy. - Mam pomysł; chodźmy na spacer!
  - O drugiej w nocy? – kątem oka spojrzała na tarczę dizajnerskiego zegarka, wiszącego tuż nad stołem i popukała się w czoło. - Oszalałeś…
  - Jest maj, nie zmarzniesz. A jeśli coś, to oddam ci swoją bluzę.
       No i zgodziła się. Tylko po jaką cholerę?! Przecież z tego na pewno nie wyniknie nic dobrego.



       Ściemnili, że Halszce zakręciło się w głowie i musi pooddychać trochę świeżym powietrzem, jakby było to w ogóle możliwe w Bełchatowie. Karol wspaniałomyślnie chciał im potowarzyszyć, ale został zbesztany przez Lonkę i w spokoju pełnił obowiązki gospodarza. Poza tym doskonale wiedział, że jego siostra i najlepszy przyjaciel jak do tej pory niespecjalnie za sobą przepadają, więc był o wiele spokojniejszy o wyjście z nim niż z Włodarczykiem.
       Stała przed nocnym, czekając aż Wrona w końcu raczy wyjść ze sklepu. Ubzdurał sobie, że zjadłby żelki i musieli iść przez trzy ulice w poszukiwaniu otwartego spożywczaka. Dosłownie kilkanaście sekund później drzwi otworzyły się i Andrzej wyszedł na zewnątrz, dzierżąc w dłoniach paczkę złotych miśków, a Halszka momentalnie przewróciła oczyma.
  - No co?! – wpakował do buzi kilka miśków i zaczął je głośno przeżuwać. – Chcesz trochę?
  - Nie, dziękuję – ruszyła do przodu, wyklinając to, że dała się namówić na ten spacer. Mogła posiedzieć z dziewczynami albo posłuchać żartów Winiara, ale nie!, Wronie nagle zachciało się wyjść na spacer...
  - O co znowu masz focha?
  - Nie mam focha! – gwałtownie odwróciła się na pięcie i tym samym zatrzymała się na klatce piersiowej Andrzeja. Z  ciężkim westchnieniem podniosła głowę i w świetle lampy, ujrzała oblicze siatkarza. – Nie mam żadnego, pieprzonego focha… - wyszeptała, wpatrując się w jego niebieskie spojówki.
  - A miałabyś, gdybym teraz cię pocałował…? – paczka żelków wyleciała z jego dłoni, która momentalnie przeniosła się na jej blady policzek.
  - Przekonaj się – szepnęła, opierając dłonie o jego tors. 
       Nachylił się i delikatnie musnął jej wargi. Potem językiem rozchylił jej usta i wpił się zachłannie w jej wargi. Całowali się aż do utraty tchu, nie przejmując się tym, że pani ekspedientka pożera ich wzrokiem i ze zdegustowaniem kręcąc głową. Liczyli się tylko oni i zapach akacji, roznoszący się dookoła.
_____________________

No i w końcu się pocałowali. :)

Panowie, jutro poproszę o powtórkę z rozrywki, tylko tym razem za 3 punkty! :D
W górę serca, to Polska wygra mecz! <3

ask                                   facebook                                 39091085

12 komentarzy:

  1. Nadrobiłam właśnie dwa rozdziały i kurcze wreszcie dziś uśmiech wkradł się na moją twarz.
    Jak widać każda kobieta w towarzystwie Halszki zauważa to, że Andrzej nie patrzy na nią obojętnym wzrokiem, z resztą chyba sama Kłosówna podświadomie coś wyczuwa, a przynajmniej takie sprawia dla mnie wrażenie po tym spacerze i tym, co wypowiedziała. Ona również nie jest obiojątna w stosunku do Andrzeja, a le przecież jest jeszcze plątający się po drodze Wojtek, który najwyraźniej chciałby czegoś więcej od znajomości z Halszką.
    Z całego serca mimo wszystko kibicuję Wronie :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra nieco dziwacznie sie to czyta będąc świeżo po spotkaniu z Klosem i Wrona pod hotelem. Dziwacznie ale fajnie jej *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. TERAZ TO MI ZROBIŁAŚ DZIEŃ *___*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaa! W końcu! :D Andrzej to taki Słodziaczek,a w połączeniu z tą cudowną muzyką.... ♥ Wziął się za robotę,i to pełną parą :D Nie wiem, że też ja muszę mu wszystko mówić?! :D Chociaż dzisiaj na boisku jest równie pociągający :D
    Stefcio to też mój GURU, a w dodatku trener... Chociaż raz Przedpełski podjął dobrą decyzję... :)
    Ps. Mam nadzieję,że kolejny odcinek będzie wcześniej,co? :D
    POLSKAAAAAAAAAAAAAAAAAA! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ol je je je. Nareszcie! Tyle czekania i się opłaciło :D
    Kurcze, mieć takiego brata jak Karollo, to chyba każda chciałaby mieć. No może nie pod każdym względem jest wspaniały, bo chyba bym oszalała, gdyby mój brat ciągle mnie kontrolował. Z drugiej strony jednak martwi się o Halszkę i chce jej pomóc. To mi się podoba.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. liczyłam na to, że zapach będzie żelek, nie akacji :(

    p,
    G

    (wygrali!:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Końcówka podoba mi się najbardziej.
    i wygrali!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednak Halszka nie zabiła Andżeja :p
    Ej, jest tak milusio, że aż chce wejść do tego światka, i skoro ta dwójka ma się ku sobie, to ja mogę przyjąć hmm Pawełek przyszedł na imprezę z panną? Jeśli nie, to ja się za niego biorę ^^ Ew. wolny Włodi, dobra biorę cię... na spacer po Bełchatowie, którego oboje nie znamy xD Boże, co ja gadam :D
    Karolku, jesteś tak kochanym braciszkiem <3 Mam dwóch braci, ale żaden nie jest tak wylewny w uczuciach :( :P
    Andżej też lubię żelki miśki! Ja Haribo, a ty? :D
    Dłonie Halszki oparte o tors Andrzejka, nie świadczą, że Wronka dobrał się do niej bez jej zgody, więc Halciu pamiętaj, że nasz środkowy cię nie skrzywdzi! :) Agg, czekam na kolejne sceny miłosne tej dwójki! :D
    Ściskam! :*

    #AggStayInBlogger! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Od dawna czytam Twoje blogi, ale dopiero teraz założyłam se konto i zaczynam komentować :)

    Wreszcie się pocałowali! Ciekawe czy akcja się rozkręci w następnym rozdziale. Czekam !

    OdpowiedzUsuń
  10. pocałowali się, matuchno kochanananana <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze - przepiękna piosenka! <3 Zakochałam się w niej już od pierwszych dźwięków i nieustannie wciskam "replay". Coś pięknego. Ja nie wiem, gdzie Ty zawsze znajdujesz takie fajne melodie, co jedna to lepsza. :) To dzięki Tobie poznałam i zakochałam się w Boyce Avenue. :) :*
    Po drugie - Włodi chyba się zabujał w Halszce...
    Po trzecie - Endrju nadal zazdrosny.
    Po czwarte - czuję, że niebawem będą z tego kłopoty...
    Po piąte - chciałabym mieć takiego brata, jakim jest Karollo... Póki co, nie mam żadnego... i raczej już nigdy nie będę miała... :P
    Po szóste - mimo, że jest chłodna, lipcowa noc, aż nabrałam ochoty na spacer z takim Andrzejem (mimo, iż za nim nie przepadam.;) ) :)
    Po siódme - wreszcie się pocałowali. :):):)
    :***

    OdpowiedzUsuń