piątek, 9 maja 2014

6. Jestem Skrzatem, czaisz to?



  - Jeszcze tutaj – prezes Konrad Piechocki dokładnie wskazał palcem miejsce, w którym Wrona złożył kolejny, niezmiernie ważny dla niego, podpis. – I tu – podał mu następny plik dokumentów, wskazując miejsce na ostatniej stronie, gdzie siatkarz zamaszyście złożył parafkę. – I tutaj czytelnie, o dokładnie o to mi chodziło! – włodarz klubu zebrał wszystkie karteluszki do jednej teczki i z wielką uwagą przestudiował je, sprawdzając czy nie brakuje już żadnego autografu, a następnie uroczyście wręczył ją Andrzejowi. – No to oficjalnie już jesteś jednym z nas, Andrzeju. Witamy na pokładzie – podniósł się z miejsca i podał siatkarzowi dłoń. – Cały zarząd strasznie cieszy się z tego, że zdecydowałeś się w kolejnym sezonie reprezentować Skrę. Jestem pewien, że z takim składem mamy predyspozycje by powalczyć o Mistrzostwo Polski.
  - Ja też tak myślę – Wrona wyszczerzył się, zerkając na teczkę z kontraktem, jakby był to czek na milion dolarów. – Dwa sezony bez tytułu Mistrza, to zdecydowanie za dużo. Tym bardziej, że Skra zawsze była drużyną, która wysoko mierzyła.
  - Wychodzę z tego samego założenia – Piechocki obszedł biurko i poklepał siatkarza po ramieniu. – Mam nadzieję, że nie będzie to problemem, jeśli mieszkanie klubowe będziesz mógł zająć dopiero po powrocie ze spalskiego zgrupowania? Niestety przedłużają się prace remontowe, wynikły jeszcze problemy z kanalizacją; ogólnie jeden wielki cyrk. Jeśli będzie trzeba, opłacimy ci hotel; wystarczy, że weźmiesz tylko fakturę przy wyprowadzce.
  - Nie ma sprawy, i tak za trzy dni wyjeżdżam, więc myślę, że na ten czas mogę spokojnie zostać u Kłosów. No to ja już nie przeszkadzam, do zobaczenia – Andrzej jeszcze raz uścisnął rękę prezesa i ruszył w stronę drzwi.
       Wyszedł z gabinetu prezesa i niemalże ucałował klubową teczkę z dokumentami. Przed momentem spełniło się jego największe marzenie; został zawodnikiem samej PGE Skry Bełchatów! Stało się to, o czym śnił po nocach od momentu rozpoczęcia kariery zawodowego gracza. Będzie mógł grać w drużynie z samym Mariuszem Wlazłym, którego od zawsze tak podziwiał i uważał za najlepszego atakującego na świecie. Do tego kończący rosyjskie wojaże, Conte, zdolny rozgrywający, Uriarte, Pliński – według niego ideał środkowego, jego druh z Delecty, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników Plusligi – Stephane Antiga, a przede wszystkim osoba, z którą zaczynał swoją przygodę z siatkówką; jego najlepszy przyjaciel, Karollo. Andrzej był pewien, że z takim składem zdobycie pierwszego w jego karierze tytułu Mistrza Polski będzie tak możliwe, jak jeszcze nigdy wcześniej.
       Uśmiechnął się do siebie jeszcze raz zerkając na papierową teczkę z logiem PGE Skry Bełchatów. Czuł mieszankę radości i dumy z tego, że po raz pierwszy jego ciężka praca została doceniona. Z Energii wybiegł jak na skrzydłach, niemalże taranując Halszkę, która w ramach rehabilitacji za wczorajszą noc, postanowiła oprowadzić siatkarza po Bełchatowie i być dla niego niezwykle miła. Oczywiście cały czas musiała hamować się, ażeby nie odpyskować środkowemu przy każdym możliwym przytyku z jego strony, ale jak do tej pory wychodziło jej to zadziwiająco dobrze.
  - Podpisane? – uśmiechnęła się uroczo, zerkając na teczkę, którą Wrona dumnie dzierżył w dłoniach. Ból głowy minął na tyle, żeby przestała już jęczeć, ale butelka niegazowanej Nałęczowianki i ciemne okulary na nosie oraz świadomość, że alkohol jest wynalazkiem szatana w dalszym ciągu jej towarzyszyły. – Gratuluję. Naprawdę gratuluję – wyciągnęła ku niemu rękę, ale on, będąc w silnej euforii, przytulił ją mocno do siebie, przy okazji rozkoszując się owocowym zapachem jej włosów. – Wow, wiem, że się mega cieszysz, ale mógłbyś przestać mnie dusić! – wymruczała z twarzą przyklejoną do torsu siatkarza.
  - Przepraszam – odsunął ją od siebie, ściągnął jej z nosa czarne Ray Bany i spojrzał jej głęboko w oczy. Spojrzał w te piękne, niebieskie oczy i czuł, że z każdą kolejną chwilą, coraz bardziej zatapia się w ich otchłani. Dokładnie zbadał wzrokiem bladą twarz dziewczyny, dostrzegając nawet te kilka piegów, które skrywane były pod starannym makijażem. Widział także pełne, malinowe usta, maźnięte jedynie bezbarwnym błyszczykiem. – Jestem Skrzatem, czaisz to? Boże, Halszka, nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo jestem w tym momencie szczęśliwy – stwierdził po chwili, chociaż sam nie wiedział czy bardziej cieszy się z podpisanego właśnie kontraktu czy z tego, że tę chwilę celebruje właśnie z nią. Delikatnie pogłaskał kciukiem blady policzek dziewczyny, nie odrywając ani na sekundę od niej spojrzenia, a jego druga dłoń machinalnie powędrowała na jej biodro. Ona również wpatrywała się w niebieskie spojrzenie środkowego, wiedząc, że najprawdopodobniej za kilka sekund, stanie się to, co wczoraj bestialsko zostało przerwane przez Kalinę.
  - Andrzej, przecież wiesz, że my nie powinniśmy tego robić… - powiedziała cicho, wpatrując się w usta siatkarza. Następnie przeniosła wzrok na jego oczy, widząc, że zmieniły barwę na kolor burzowego, wiosennego nieba. - Do wczoraj nie mogliśmy na siebie patrzeć, a teraz tak nagle nam się odmieniło? To nie ma racji bytu – przymknęła mocno oczy, starając się by nie wypłynęły z nich dwie słonie krople, świadczące o jej słabości.
  - Powiedz mi tylko czy naprawdę jestem aż taki zły…? Czy ze mną jest coś nie tak, że zawsze odstraszam kogoś, kto zaczyna mi się podobać? – odsunął się na krok, wybijając wzrok w chodnik przed halą.
       Był zły na siebie; za nic w świecie nie powinien otwierać się przed nią, podejrzewając, że jest jej obojętny. Znowu dotarło do niego, że był głupcem. Był głupim Andrzejem Wroną, który przecież obiecywał sobie, że to, co było między nim a Patrycją, było ostatnim związkiem w jego życiu, a mimo wszystko jego serce zabiło mocniej na widok blondynki. Poza tym, niemożliwe było, ażeby w tak krótkim czasie zakochał się w Halszce? Przecież nigdy nie wierzył w tą mityczną miłość od pierwszego wejrzenia…
  - To nie w tobie leży problem, Andrzej – próbowała położyć dłoń na jego ramieniu, jednak mężczyzna odsunął się o krok. Wzięła głęboki oddech, wiedząc, że czeka ją długa i trudna przeprawa z odrzuconym siatkarzem. – Nie mogłabym być z tobą, mając w głowie Aleksa. To siedzi we mnie głęboko, gdzieś na dnie mojego serca. Nie mogę stwierdzić, że mi się nie podobasz, bo byłaby to nieprawda – chwyciła jego brodę, zmuszając do tego, by na nią popatrzył. – Myślę o tobie od momentu, kiedy zobaczyłam cię w progu mojego mieszkania, ale na Boga!, to dla mnie jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Dajmy sobie czas do twojego powrotu z kadry. Może wtedy wszystko wyda się prostsze…
  - Rozumiem – powiedział, wciąż zaskoczony jej wyznaniem. – Rozumiem i szanuję twoją decyzję. Poza tym, Karol chyba nogi z dupska by mi powyrywał, wiedząc, że startuję do jego siostry – zaśmiał się nerwowo, zaczesując włosy do tyłu. – Pomyślałabyś kiedyś, że zacznie nas ciągnąć do siebie? – ruszył w stronę zapakowanego samochodu. – Prędzej spodziewałbym się dymisji Przedpełskiego niż tego…
  - Nigdy w życiu nie pomyłabym, że wybaczę ci to, że całe wakacje spędziłam przez ciebie w gipsie – zaśmiała się perliście, odrzucając do tyłu swoje długie, blond włosy, które czochrane przez bełchatowski wiatr, wyglądały jak aureola.
  - A wybaczyłaś…? – spojrzał na nią kątem oka, uśmiechając się półgębkiem.
  - Obawiam się, że byłabym w stanie wybaczyć ci wszystko… - powiedziała szeptem, wyklinając w myślach swoje dzikie serce.




  - Czeeeeeeść misiaczki! Wróciliśmy! – z korytarza w mieszkaniu Kłosów zdało słyszeć się dźwięk szurających po terakocie kółek walizek i wściekły wrzask jej nieokrzesanego brata. Lewa brew dziewczyny momentalnie poszybowała ku górze; przecież Karol miał wrócić dopiero pojutrze, przepakować rzeczy i, razem z Andrzejem, wyruszyć w kierunku Spały na zgrupowanie kadry narodowej. Jeszcze raz dla pewności spojrzała na stojący na jej biurku kalendarz, który utwierdził ją w przekonaniu, że Kłos i Lechowska wrócili wcześniej niż zapowiadali przed wyjazdem.
      Odłożyła wertowaną przez siebie powieść i ruszyła w stronę pomieszczenie, gdzie po harmidrze, słychać było, że panuje ogromne zamieszanie, mimo tego, że znajdowały się tam zaledwie trzy osoby. I nie pomyliła się; Karol i Andrzej ściskali się w najlepsze, a biedna Lonka walczyła z ogromną walizką, która blokowała jej przejście w głąb mieszkania. Westchnęła ciężko i ruszyła w stronę przyszłej bratowej, pomagając jej z tą nikczemną walizką.
  - Patrzcie, patrzcie! Moja siostrunia – Karol uśmiechnął się szczerze, przyciągając blondynkę do siebie, która ledwie zdążyła wyrwać się z ramion małego rudzielca. Przez te dwa tygodnie na rajskich Malediwach, jego zazwyczaj blada skóra, miała teraz piękny, czekoladowy odcień. Przez chwilę żałowała, że nie dała namówić się bratu i jego dziewczynie na wspólny wyjazd, ale przecież sesja zbliżała się wielkimi krokami, więc na pewno lepiej spożytkowała czas na nauce do zaliczeń i nanoszeniu ostatnich poprawek w pracy licencjackiej, którą miała obronić już za miesiąc. – Byłaś miła dla mojego przyjaciela?
  - Pewnie, że tak – zanim zdążyła się odezwać, Andrzej zabrał głos. – O dziwo, dogadywaliśmy się bardzo dobrze, prawda? – Wrona objął ją ramieniem, ale widząc minę Karola i Ilony, momentalnie odskoczył od blondynki. – Co prawda, czasami ganialiśmy się z nożami, ale jak widać, obyło się bez stałych uszczerbków ciała – wyszczerzył się jeszcze, wyklinając w głowie własną głupotę.
  - Szczerze mówiąc, baliśmy się powrotu do Bełchatowa, wiedząc, że byliście sam na sam na tych kilkudziesięciu metrach kwadratowych. Ale jak widzę, martwiliśmy się niepotrzebnie – Lona uśmiechnęła się, puszczając perskie oko swojemu wybrankowi. – Halciu, nawet nie wyobrażasz sobie, jak tam jest pięknie! – pociągnęła dziewczynę w stronę jej pokoju, szukając w swojej ogromnej torebce prezentu dla blondynki.
      Siatkarze odprowadzili je wzrokiem, jednocześnie wzdychając. Tak, przyjaciółki musiały obgadać te dwa tygodnie rozłąki i zapewne będą trajkotać do późnej nocy, o ile Ilona nie padnie ze zmęczenia. Karol zawsze cieszył się, że jego jedyna siostra i kobieta, która podczas wczasów zgodziła się zostać jego żoną, tak wspaniale się dogadują.
  - Mam nadzieję, że moja siostrunia dała ci żyć? Przecież wiem, jaka czasami potrafi być wredna – szturchnął lekko kumpla, jednocześnie zapraszając do salonu.
  - Nie było aż tak źle – Wrona puścił mu oko i rozsiadł się wygodnie na kanapie. – Fakt, na początku było nam się ciężko dogadać, ale z czasem nasze relacje poprawiły się.
  - Co masz na myśli, mówiąc ,,poprawiły się”? – palcami nakreślił cudzysłowie, a następie wyciągnął z barku butelkę szkockiej. – Mam nadzieję, że nie poderwałeś mojej siostry, co? – spojrzał na niego z ukosa, jednocześnie nalewając ciecz do dwóch kwadratowych szklanek. – Chociaż w sumie… Przynajmniej wiem, gdzie mieszkasz, żeby w razie czego obić ci mordę. Aczkolwiek sam nie wierzę w to, że między wami może być kiedykolwiek dobrze. 

_______________________

Kolejne znieczulenie.
Decyzja zawieszenia niestety wciąż rozważana.

Ale jak to Skra bez Plińskiego...?! o_O

ask                                   facebook                                         39091085

15 komentarzy:

  1. Zawieszenie? Nie co co jak co?! LIBERUM VETO!

    OdpowiedzUsuń
  2. nieeeeee, nie zawieszaj, zakochałam się w tym opowiadaniu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, LIBERUM VETO.
    Takiego Andrzeja i takiej Halszki chcesz nas pozbawić?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zawieszaj, proszę! :) Nie zabieraj nam tak cudownej historii!

    Hahaha. Relacja między Andrzejem i Halszką coraz bardziej ciekawa :D
    Czekam z niecierpliwością na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj! :) Teraz kiedy między Andrzejem a Halszką zaczyna się układać niecierpliwie będę czekała na kolejne rozdziały ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Andrzej jest taki...słodki i uroczy :D Jak nie pocałują się w niedługim czasie , to przysięgam ,że zrobię to za nich! :D Czekam na ten moment, i czekam, a tu ciągle nic : Tym bardziej, że oboje chcą tego samego :) Proszę Cię, oni mogą sobie poczekać,ale nie ja! :D
    Wiem, dzisiaj mój komentarz nie powala, ale padam po pracy, a czasu na przeczytanie miałam malutko,ale nie mogłam się oprzeć,by przeczytać :D
    Weź, 1 kwiecień minął, nikt już nie wierzy w ten żart :D

    SKRA! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. NIE ZAWIESZAJ! czekam na kolejne znieczulenie <3
    ag.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rób nam tego :(
    Wronka taki idealny!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bez Plińskiego, bez Zatiego i jeszcze coraz więcej mówią, że bez Włodiego :(

    Ale Andżejko zostaje! ^^
    Relacje między tymi dwojga podobają mi się coraz bardziej, i nie sądziłam, że Halszce może tak szybko spodobać się środkowy. Jednak z granicy nienawiści niewiele potrzeba do miłości :) Może troszku przesadziłam ;p
    Mieć takiego roztrzepanego Karola za męża? Nie dałabym rady :D Zabiłabym go i musiała spędzić życie za kratkami i jedynie na spacerniaku xD
    Czekam cierpliwie na jakieś choć małe zbliżenie (czyt. przytulenie) między Wroną a Kłosówną, bo to może potrwać.(przytulas w euforii po podpisaniu kontraktu się nie liczy ;p) Karol na pewno byłby zadowolony mając takiego potencjalnego szwagra ^^
    #AggStayInBlogger !!!
    Zrobisz, co będziesz uważała za słuszne, ale wiedz, że jesteśmy i czekamy <3
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Głupia Ago, nie zawieszaj tego, bo to jest fucking perfect! <3

    #AggStayInBlogger! mimo wszystko :*

    OdpowiedzUsuń
  11. #AggStayInBlogger !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra zacznę może od końca, ale...
    #AggStayInBlogger :DD
    Musiałam :D
    Ten rozdział napawa mnie radością, i tak jakoś cieplej na sercu się robi, jak czytam o dogadujących się Andrzeju i Halszce, a dodatkowo o tym, że powiedzieli sobie, że ich ciągnie do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zawieszaaaaaaj :C

    OdpowiedzUsuń
  14. Mimo, iż Skra Bełchatów i ja, to dwa przeciwstawne bieguny, to wiedz, że tego bloga czytam z niezmierną ochotą i uwielbieniem. :) A czego to zasługa? Ano Twojego nieziemskiego stylu pisania! :* Wiem, że już o tym wspominałam pewnie przy komentowaniu "Anielskiej", ale powtórzę to również o tutaj, i to pewnie jeszcze nie raz. :) Naprawdę, ubóstwiam! :)
    No i proszę, coś się zaczyna dziać między naszymi Gołąbeczkami. :) A Karollo nieźle ich zaskoczył wcześniejszym powrotem z wakacji, dobrze, że nie zastał ich w jakiejś dwuznacznej sytuacji, bo byłaby miazga. :D Andżej się zagalopywowuje z tym obejmowaniem Halszki w obecności Kłosa, już widzę, jak oboje będą się przed nim ukrywać! :D
    :***

    OdpowiedzUsuń