poniedziałek, 14 kwietnia 2014

4. Swój swego zawsze pozna.



  - Nosz kurwa jasna! – warknął wściekle, przekręcając pośpiesznie patent w mahoniowych drzwiach, w które następnie uderzył z całej siły zaciśniętą pięścią. - Pojebało cię, Andrzej. Pojebało do reszty... Co ty sobie w ogóle wyobrażałeś, kretynie? Przecież to Halszka Kłos, a Halszki Kłos nie całuje się bez powodu. Zresztą, dziwne, że nie uderzyła cię za to w pysk. Czemu ja w ogóle mówię do siebie…? - zmarszczył brwi i wzruszył ramionami, bardziej dla zasady niż z ogólnej potrzeby.
       Westchnął jeszcze ciężko i skierował wzrok na lustro, usytuowane tuż obok drewnianych wrót. Jego odbicie wpatrywało się w niego z mieszanką niedowierzania i politowania. To, do czego przed momentem o niemal nie doszło, wydało mu się najbardziej abstrakcyjną rzeczą na świecie. Przymknął na sekundę oczy i stwierdził, że wciąż czuje na wargach jej miętowy oddech, a jedyną rzeczą, na jaką tak naprawdę miał ochotę, było posmakowanie tych pełnych, malinowych ust. Wyglądała pięknie. Nie, nie wyglądała pięknie - wyglądała tak, że nie sposób było ubrać to w słowa; a przynajmniej żadne znane przez niego słowo nie mogłoby opisać jej urody. W korytarzu wciąż unosił się słodki zapach jej perfum, delikatnie łaskoczący jego nozdrza i pobudzający zmysły.
       W życiu nie pomyślałby, że Kłosówna wyrośnie na tak piękną kobietę, gdyż w dzieciństwie kompletnie nic na to nie wskazywało. Ale ona była piękna; tak piękna, że na samą myśl o niej, wnętrzności Wrony tańczyły sambę, chociaż doskonale wiedział, że nie powinno tak się dziać. Po pierwsze była Halszką Kłos, czyli najbardziej znienawidzonym przez niego osobnikiem płci żeńskiej odkąd skończył siedem lat. Po drugie była siostrą jego najlepszego kumpla, a to również skreślało ją z listy potencjalnych partnerek, bo z siostrami kumpli po prostu nie wypada się spotykać. Po trzecie od rozstania z Patrycją minęło zbyt mało czasu, ażeby wiązać się z kimś nowym. Przecież miał sobie wszystko poukładać w głowie, miał wyleczyć serce i duszę po tym toksycznym związku, w którym tkwił przez niemalże cztery lata. Miał, ale Halszka popsuła mu niechcący szyki, trzepocząc tymi długimi rzęsami i świecąc nogami aż do nieba.
       W lewej kieszeni swoich sfatygowanych dresów poczuł wibrację, która momentalnie odwróciła jego myśli od blondynki. Szybko wyciągnął aparat i spojrzał na wyświetlacz, gdzie widniało imię jego najlepszego przyjaciela i uśmiechnął się sam do siebie.
  - Co tam, pało? – powiedział, starając się by jego głos brzmiał naturalnie. Za żadne skarby nie mógł przecież pokazać, że w jego głowie panuje istne szaleństwo, które spowodowała siostra Karola. – Jak pogoda? Pewnie ciągle wylegujesz ten swój chudy tyłek na piasku, co?
  - A nie narzekam, Andrzeju, nie narzekam – zaśmiał się Kłos. – Pogoda fantastyczna; może nawet jest trochę za gorąco, ale bawimy się świetnie. A jak u was? Dzwoniłem do Halszki, ale nie odbiera, więc przeszło mi przez myśl, że już się pozabijaliście, bo z wami naprawdę nic nie wiadomo...
  - Jak widać jeszcze żyję, a Halszka poszła gdzieś z tą swoją kolorową koleżanką, Kariną czy Kaliną, nie pamiętam już – mruknął, krzywiąc się na samo wspomnienie o blondynce.
  - Może to i lepiej; przynajmniej nie zadźga cię pilniczkiem do paznokci. Niemniej jednak, mam nadzieję, że przynajmniej stara się być miła. Wiem jak trudny ma charakter; nawet mi jest czasem ciężko się z nią dogadać, chociaż znam ją całe życie. Ale chyba nie jest aż tak źle, skoro jeszcze żyjesz…?
  - Nie – zaprzeczył szybko Andrzej, zaczesując do tyłu włosy. – Stara się, naprawdę. Ja też pilnuję się, żeby nie sprowokować jej, bo wiem, że wtedy wybuchłaby trzecia wojna światowa. Wielkiej przyjaźni z tego nie ma, ale też nie biegamy po mieszkaniu z tasakami, a to chyba najważniejsze.
  - No to w sumie tylko to chciałem wiedzieć. Pozdrów moją siostrę i do zobaczenia za kilka dni, przyjacielu!
       No i rozłączył się, dupek jeden.





       Wizytę w klubie jak zwykle rozpoczęły od przystanku w barze, gdzie w ekspresowym tempie pochłonęły klika shotów, mających być przedsmakiem szalonej nocy, która dopiero się rozpoczynała. Co prawda, Halszka była odrobinę nieobecna po incydencie w korytarzu mieszkania jej brata, ale Kalina zdawała się kompletnie tego nie zauważać. Zauważyła za to drobną brunetkę, która siedziała z drugiej strony baru, samotnie sącząc jakiegoś kolorowego drinka i wpatrywała się w nią od dłuższego czasu. Halszka również podążyła wzrokiem w stronę, w którą spoglądała jej przyjaciółka i westchnęła cicho, widząc po minie Kaliny, że coś się kroi.
  - Skąd wiesz, że jest z tej, jak to mówisz, branży? – wręcz wydarła się do ucha przyjaciółki, która nadal jak urzeczona, wpatrywała się w nieznajomą.
  - To widać. Swój swojego zawsze pozna. Poza tym, mój gej-radar zawsze działał bez zarzutu – wyszczerzyła się jeszcze i chwilę później zagadywała już do brunetki, która sprawiała wrażenie, że Kalina miała jednak rację, bo uśmiechała się do niej lubieżnie.
     Blondynka westchnęła cicho, przejeżdżając palcem po brzegu wysokiej szklanki, którą przed momentem postawił przed nią barman. Drink wyglądał na tyle smakowicie, by przekonać Kłosównę do zamoczenia w nim warg. I nie pomyliła się; mimo mocno wyczuwalnej dużej ilości alkoholu, był naprawdę pyszny. A do tego mocno kopał, bo już w połowie poczuła, że lekko szumi jej w głowie. Wciąż zastanawiała się, dlaczego między nią a Wroną niemalże doszło do pocałunku? Przecież nigdy jakoś specjalnie za sobą nie przepadali, a teraz nagle zebrało im się na amory. Niedorzeczność…
       Co prawda, Andrzej wyglądał jakby lepiej niż przed laty i przede wszystkim był wysoki, na co Halszka zawsze zwracała uwagę, ale jeszcze jakiś czas temu, nawet nie przeszłoby jej przez myśl, że ktoś taki jak on, mógłby wzbudzić jej zainteresowanie. Widocznie od rozstania z Aleksandrem minęło już tak dużo czasu, że potrafi spojrzeć na innego faceta i przestać myśleć o osobnikach płci męskiej, jako o bezmózgich dawcach nasienia, chociaż jeszcze niedawno zarzekała się, że definitywnie kończy z mężczyznami. Poza tym, Andrzej miał w sobie coś, co ciągnęło ją do niego. Trudno było nazwać to prostym słowem i to właśnie frustrowało ją najbardziej.
       Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę parkietu i zaczęła bujać się w rytm muzyki. Chwilę później poczuła na swoich biodrach czyjeś dłonie. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętą twarz dość przystojnego bruneta, który czarował ją swoim czekoladowym spojrzeniem. Uśmiechnęła się do niego zalotnie i zarzuciła mu dłonie na kark.
  - Skąd cię znam? - zapytał, drażniąc jej ucho oddechem.
  - Nie mam pojęcia - wykrzywiła usta w łobuzerki uśmiech i zatrzepotała idealnie wytuszowanymi rzęsami.
  - To powiedz mi chociaż jak masz na imię? Ja jestem Wojtek - podał jej swoją dużą dłoń, którą sekundę później ścisnęła.
       Gdy miała powiedzieć jak nazwali ją rodzice, zmaterializowała się przy niej Kalina, która nie zważając na wszelkie protesty, ciągnęła ją w stronę baru, chwaląc się numerem telefonu niejakiej Mańki. Na odchodnym posłała jedynie Wojtkowi przepraszające spojrzenie i przeciskając się wśród tańczącego tłumu dotarły w końcu do wodopoju, gdzie Kalka zdążyła już zamówić najmocniejszego drinka, jakiego barman Marcin był w stanie zrobić.
  - Ale przyznaj – czknęła pijacko Kalina i poprawiła swoją różową grzywkę – ten cały Andrzej podoba ci się i najchętniej nie wypuściłabyś go z łóżka przez najbliższy tydzień. Ja bym na twoim miejscu, gdybym oczywiście nie była odmiennej orientacji, już dawno to zrobiła. Chociaż w sumie dla takiego ciacha, to zrobiłabym wyjątek… Przecież on niebrzydki chłopak jest, a do tego ciało jak Adonis ma. Taki facet pod jednym dachem, a ty wyposzczona jak Żydzi w czasie Sabatu.
  - Szabasu chyba. Poza tym, oni chyba wtedy nie poszczą – zauważyła blondynka i chwyciła drinka, kołysząc się na wysokim taborecie. Umoczyła w nim usta, mając świadomość, że za kilka godzin czeka ją jeden z najcięższych poranków w życiu, naznaczony słowem KAC. Jednak skoro twierdziła, że ,,jak się bawić, to się bawić”, odpędziła szybko od siebie tę myśl i opróżniła zawartość szklanki w zastraszająco szybkim tempie.
  - Ty nie zmieniaj tematu, Halina! – Kalina zamachnęła się i o mało nie straciła równowagi. Usiadłszy bezpiecznie, chwyciła jasną dłoń przyjaciółki i ścisnęła ją lekko, tym samym zmuszając Halszkę, by popatrzyła jej prosto w oczy. – Ty zapomnij o Aleksie, to dupek, pchający się do łóżka każdej napotkanej niewieście. Pospolity ruchacz, którego trzeba wy-ka-stro-wać! – zawołała odrobinę za głośno, zwracając uwagę przechodzących obok ludzi. – Chyba trzeba zbierać się do domu – westchnęła z trudem schodząc z klubowego siedzenia.
       Halszka podążyła za nią, kładąc wcześniej pięćdziesięciozłotowy banknot na barowy blat, za do została obdarzona uroczym uśmiechem ze strony całkiem przystojnego barmana. Gdyby była w innym stanie, może i odpowiedziała mu tym samym, jednak jej głowę zaprzątała jedna myśl, odnośnie powrotu do domu. Na szczęście nie było Karola; gdyby widział ją w takim stanie na pewno wściekłby się okropnie. W dalszym ciągu traktowała ją jak nastolatkę, mimo, że za kilka tygodni skończy już dwadzieścia dwa lata. Dla Kłosa zawsze będzie młodszą siostrzyczką, którą stale będzie musiał się opiekować i nic nie było w stanie tego zmienić.
         Ale w sytuacji z Andrzejem nawet wszechwiedzący Karol nie był w stanie jej pomóc. 

________________________

dumnadumnadumna! <3

facebook           ask            39091085


7 komentarzy:

  1. No nie! Jak mogłaś zakończyć to w takim momencie? :D Ja jestem ciekawa,co będzie się dziać, jak pijana wróci do domu! Wpadnie w ramiona Andrzeja,a potem zamkną się za nimi drzwi sypialni ( obojętnie której :D ) i nie wyjdą z niej,aż do rana :D Wiem, koloryzuję,ale nie mam nic przeciwko takiej sytuacji :D
    Aaaa,albo nie doczytałam wcześniej,albo po prostu nie wyjawiłaś szybciej,że jej przyjaciółka jest innej orientacji! Chociaż w jednym się zgodzę,i ja miałabym w takiej sytuacji słabość do Wronki :D W sumie,kto jej nie ma? :P
    JESZCZE GŁOŚNIEJ, SKRA!, SKRA! BEŁCHATÓW!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    Ps. Mam nadzieję,że nie będę musiała długo czekać na kolejny odcinek :D
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wstęp do nowego rozdziału! Lecisz z grubej rury nie ma co :D Endrju gadający sam do siebie, to jest coś. Ale najlepsze były przekleństwa i to wzruszenie ramionami. Kurde no! Kiedy oni wreszcie wylądują w wyrku? :D jestem szybka, a co! :D kolorowa koleżanka haha :D
    Też się cieszę, że skra zagra w finale! W końcu mają genialny skład drużyny! Jeszcze tylko muszą wygrać ten finał i będę w niebie<3 pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skra zagra w finale i ja tam chyba będę :D Trzymajcie kciuki w każdym razie :D Ouuouuu to się ten tego porobiło ;) No raczej, na sytuację z Wronką ten mądrzejszy Kłos nie pomoże. Właściwie czemu Halszka jest Halszka hm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagra i wygra :D
      Imię zasłyszane w jednym ze szczecińskich tramwajów i jestem w trakcie negocjacji, ażeby nazwać tak córkę. :)

      Usuń
  4. No i proszę bardzo, oboje tak się przed sobą wzbraniają, tak się nienawidzą, że jak tylko znikną ze swojego pola widzenia, to nie potrafią przestać o sobie myśleć. ;) Nie ma to jak udawać, że zupełnie nie obchodzi ich wzajemny los, a przy każdej możliwej okazji rzucać w siebie gromami. :) Aczkolwiek wydaje mi się, że z każdą chwilą ich stosunki ulegają znacznemu ociepleniu, bo potrafią się dogadać i nie zachodzić sobie w drogę, a jak tak dalej pójdzie, to z tej "nienawiści" wylądują w łóżku! :D
    Oh, wait! Jak miał na imię ten przystojniak, który podrywał rozweseloną Halszkę w klubie? Wojtek? TEN Wojtek? Czyżby do tej szalonej akcji dołączył Włodziu? :D Byłabym w siódmym niebie! :) Agg, Kochana moja, liczę na jakiś taki epizodzik z Twojej strony! :)

    Co do plusligi, powiem tylko krótko - Nigdy nie lekceważ serca Mistrza! :) Osobiście uważam, że będzie to bardzo zacięty finał i moje prognozy sięgają pięciu spotkań, bo przecież wszystko jest możliwe i niejednokrotnie mieliśmy okazję się już o tym przekonać. ;) Mimo całej sympatii do Ciebie i Twoich bełchatowskich Pszczółek, jestem całym sercem za Resovią. :) [tak, wiem, że jestem już na Twojej czarnej liście i straciłam miano 'BFF' :( ]

    A tymczasem składam najserdeczniejsze życzonka Wielkanocne (mimo, iż jest już prawie po Świętach), dużo radości, zdrowia, wszelkich obfitości, pogody ducha, duuuuużo weny i udanych negocjacji z P. co do imiona dla córeczki. :) :***

    Ściskam i całuję,
    Patka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie, że tylko SKRA! Dziś już w ogóle będzie MISTRZEM! (przynajmnej w 1/4!:D)

    OdpowiedzUsuń
  6. uff, ponadrabiałam :D
    Skraaaaa <3

    OdpowiedzUsuń