piątek, 14 marca 2014

2. Przezorny zawsze ubezpieczony.



      Zanurzył widelec w daniu, bardzo dokładnie starając się znaleźć coś, co wygląda co najmniej niepokojąco i na pewno nie powinno znaleźć się wśród makaronu z wędzonym boczkiem i śmietaną. Halszka przyglądała mu się z każdą chwilą z coraz większym trudem tłumiąc w sobie śmiech. Chyba nie myślał, że byłaby tak głupia, by zemścić się na nim przy pierwszej możliwej okazji? O co to, to nie. Andrzej Wrona odpowie za tą zniewagę w pierwszej minucie ich spotkania, ale będzie musiał na to poczekać, przez co jego czujność będzie znacznie uśpiona. Akcja z partyzanta będzie o wiele ciekawsza niż zemsta od razu. Poza tym blondynka musiała jeszcze ułożyć sobie w głowie plan działań; przygotować idealny scenariusz zemsty, którą środkowy popamiętałby do końca życia i zakodowałby sobie w tym swoim maleńkim móżdżku, że nigdy nie zadziera się z siostrą swojego najlepszego przyjaciela. Nigdy.
  - Spokojnie, tam nic nie ma - mruknęła, nabierając makaron na widelec.
  - To zamień się; inaczej nie uwierzę - uniosła brew, wpatrując się intensywnie w twarz siatkarza. Nie żartował, przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Wzdychając cicho, przesunęła kwadratowe naczynie w stronę środkowego i zabrała jego talerz.
  - Widzisz, kretynie? - kilka makaronowych nitek wylądowało w jej jamie ustnej. - Po co tak się czaisz? Jedź, bo gdy wystygnie nie będzie takie dobre.
  - Przezorny zawsze ubezpieczony- wymruczał jeszcze, posyłając jej mordercze spojrzenie.
      Nawiną kluskę na sztuciec i włożył ją do buzi. W smaku nie wyczuł niczego niepokojącego; wręcz przeciwnie, danie smakowało wyśmienicie. Potrawa przypadła Andrzejowi do gustu do tego stopnia, że po chwili na talerz świecił pustką. Kłosówna przyglądała się ze zdziwieniem, jak Wrona pochłania makaron. Nigdy nie uważała się za Magdę Gesller, ani nawet za duet Okrasa & Brodnicki, ale potrafiła przygotować coś więcej niż kanapki albo zupkę chińską, stanowiącą stałą pozycję wśród studenckiego menu. Chociaż czasami jej kulinarne eksperymenty nie znajdowały aprobaty u Karola, lubiła gotować i była pewna, że jej przyszły mąż nie umrze z głodu, ale to, że może nabawić się niestrawności nie było już takie pewne.
  - Udało ci się – wymruczał łaskawie, popijając wino. – Nie wiedziałem, że potrafisz gotować. Myślałem, że całe dnie spędzasz wśród książek i notatek z uczelni. Karol mówił, że odbiło ci po tym, jak Aleks cię zostawił... – powiedział, zanim zdążył pomyśleć.
      Halszka poczuła, jakby ktoś przyrżnął jej patelnią w tył głowy. Jak on w ogóle śmiał wspominać o Aleksie w jej towarzystwie?! Przecież z nikim, nawet z Karolem ani z Kaliną, nie rozmawiała o byłym facecie, który złamał jej serce na miliardy kawałeczków. Zerwała się z miejsca i pobiegła do swojego, usilnie starając się nie wybuchnąć przy Wronie głośnym płaczem. Wciąż była rozbita po rozstaniu z prawnikiem i to nie pozwalało jej normalnie funkcjonować. Z każdym kolejnym dniem starała się wyrzucić jego obraz ze swojej głowy, przestać o nim myśleć i żyć własnym, samotnym życiem, a kiedy wreszcie zaczęło jej się to udawać, szanowny pan Andrzej Wrona musiał nagle wyskoczyć z taką uwagą. Dwie słone krople spłynęły po jej policzkach, rozmazując drogi tusz. Usiadła na łóżku i podciągnęła nogi chcąc schować się przed całym światem. Doskonale wiedziała, że nie powinna reagować tak histerycznie na wspomnienie o Aleksandrze, ale to było silniejsze od niej; potrzebowała czasu, by nauczyć się bez niego żyć…
  - Halszka…? – niepewnie zajrzał do pokoju. – Pukałem, ale chyba nie słyszałaś. Chciałem powiedzieć, że cię przepraszam – wziął głęboki oddech, otwierając drzwi na oścież. – Czasem powinienem się zamknąć, no naprawdę…
  - Daj mi spokój – ucięła, posyłając mu krótkie spojrzenie. – Zostaw mnie samą. Proszę…
  - Zawsze musisz być taka niedostępna? - podszedł do jej łóżka i położył rękę na jej ramieniu. - Może powinnaś wyrzucić z siebie wszystko, co leży ci na sercu?
  - Myślisz, że właśnie tobie chcę się wygadać? Przecież mu nawet się nie lubimy... - przyglądała mu się badawczo.
  - Lubimy, nie lubimy; jak coś, wiesz gdzie mnie szukać - puścił jej oczko. - Posprzątam po kolacji, była pyszna.
       I zostawił ją samą. Dupek jeden.



      Snuła się z kąta w kąt, zastanawiając się co właściwie powinna ze sobą począć? Wrona ewidentnie kręcił się po kuchni; dokładnie słyszała, jak stukał szafkami, zapewne w poszukiwaniu kubka na herbatę, do czego upewnił ją dźwięk gwizdka przymocowanego do metalowego czajnika. Już miała wyjść i powiedzieć mu, że porcelana znajduje się w drugiej szafce od okna, ale zatrzymała się tuż przed drzwiami. Nie powinna tam iść. Przecież wcześniej obiecała sobie, że Andrzeja będzie traktować jak powietrze; on zresztą też by sobie tego życzył, a poza tym po swoim wcześniejszym przedstawieniu, nie miała śmiałości, by spojrzeć mu prosto w oczy. Usiadła więc na swoim łóżku i założyła ogromne słuchawki na uszy. Odtwarzacz, który kupiła sobie za pierwsze otrzymane stypendium naukowe był już nieco sfatygowany, ale nie miała serca wymieniać go na nowy; wiązało się z nim zbyt wiele wspomnień, a i Halszka należała do osób, które nie zbyt przepadały za nowościami.
      Przy rockowych dźwiękach, które były równolatkami jej rodziców, zaczęła wertować uwagi swojego promotora, zrobione na poprzednim seminarium licencjackim. Gdzieś w rogu jednego z tych zapisanych niezwykle starannym i eleganckim pismem karteluszka, znalazła serduszko, świadczące o tym, że Malińska zdążyła się do nich dobrać. Uśmiechnęła się, widząc narysowany czarnym, żelowym długopisem malunek i westchnęła cicho, próbując rozmazać palcem zaschnięty już tusz. Jej przyjaciółka była kompletnym przeciwieństwem Halszki; stwierdzenie, że miała ADHD w tej sytuacji, nie jest żadnym nadużyciem. Kalina Malińska należała do osób siejących największy popłoch w towarzystwie i zawsze skupiała na sobie całą uwagę; potrafiła bez ogródek mówić o swoim homoseksualizmie, szokowała fryzurą i ubiorem, ale była najcudowniejszą osobą, jaką panna Kłos spotkała w swoim życiu. Potrafiła słuchać i sprzedać mocnego kopniaka w momentach, kiedy Halszce brakowało sił i chciała zniszczyć sobie życie. Taka przyjaciółka jak Malińska, była po prostu skarbem.
     Jej uwagę przyciągnęły wibracje, w lewej kieszeni spodni. Wyciągnęła tę cholerną komórkę, którą uznawała za smycz i uśmiechnęła się widząc nadawcę wiadomości. Przyciągnęła ją myślami, no naprawdę. Czasem śmiały się, że jest między nimi taka niewidzialna nić, łącząca umysły obu przyjaciółek. Znajomi z grupy chyba też tak uważali, bo każdy wiedział, że obie tworzą spójną całość i nic nie byłoby w stanie rozerwać tej przyjaźni. Niektórzy brali je po prostu za parę; przecież preferencje Kalki były powszechnie znane, a do tak barwnej kobiety, ktoś tak delikatny i ułożony jak Halszka, mimo wielkiego kontrastu, pasował idealnie. Szybko wystukała na dotykowej klawiaturze prezentu od Karola, że właściwie nie ma nic do roboty i chętnie się z nią spotka, a następnie wysłała wiadomość. W końcu piątkowy wieczór to nie czas na czytanie nudnych notatek, a skoro Kala ma chęć gdzieś wyjść, oznaczało to bardzo długi i pełen wrażeń wieczór. Przynajmniej wyrwie się z tych czterech ścian i nie będzie musiała nieustannie martwić się, że spotka Wronę, co przecież w tych stu dwudziestu pięciu metrach kwadratowych, było przecież nieuniknione. Już dziś na dzień dobry zdążył ją dostatecznie zdenerwować, a uwaga o Aleksie wręcz wyprowadziła ją z równowagi, więc wychodząc z domu robi nie tylko jemu przysługę.
      Równo dwadzieścia minut od otrzymanej wiadomości, zadzwonił dzwonek. Blondynka poderwała się z łóżka i w ekspresowym tempie pobiegła do drzwi wejściowych. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że Andrzej Wrona, wylegujący się dotychczas w salonie, stał już przy drzwiach i szczerzył się do jej przyjaciółki, która wpatrywała się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Kłosówna wiedziała, że coś kombinuje. Świadczyła o tym cienka zmarszczka, znajdująca się nad jej pięknymi, fiołkowymi oczyma, których kolor zawdzięczała soczewkom, przywiezionym z Irlandii.
  - Już myślałam, że pomyliłam mieszkania – uśmiechnęła się, odrzucając do tyłu swoje długie włosy. O ile wczoraj na uczelni były jeszcze bladoniebieskie, dziś miały odcień pudrowego różu z malinowymi refleksami tuż przy końcach. – Co ty za ciacho dorwałaś? – kompletnie bezwstydnie wskazała palcem na odrobinę zszokowanego Wronę, który z każdą chwilą odzyskiwał pewność siebie.
  - To moja przyjaciółka, Kalina – rzekła blondynka, gdy siatkarz przeniósł na nią wzroki.
  - Kalina, miło mi – dziewczyna zaczęła idiotycznie trzepotać rzęsami, na co Halszka momentalnie przewróciła oczyma. Chociaż wiedziała, że Kalka robiła sobie z niego jaja; Andrzej nie interesował jej w żaden sposób. Odkąd tylko pamiętała, płeć męska jakoś nigdy nie wywołała u niej takich dreszczy podniecenia, jakie odczuwała, patrząc na koleżanki. Miała czternaście lat, gdy uświadomiła sobie, że zakochała się w swojej starszej o kilka lat sąsiadce z góry, szczęśliwej mężatce i matki dwojga dzieci. Nic z tego nie wyszło, ale od tego czasu panna Malińska zaczęła żyć zgodnie ze swoją naturą.
  - Andrzej – wyszczerzył się najdurniej jak potrafił, wyciągając w jej stronę dłoń, którą sekundę później chwyciła. – Halszka, nie mówiłaś, że masz takie piękne koleżanki – wymruczał, nie oderwawszy wzroku od jej przyjaciółki, która momentalnie zachichotała.
      Dom wariatów, pomyślała i posłała Malińskiej znaczące spojrzenie. Ta, podchwycając o co chodzi, bąknęła coś na temat tego, że właściwie to się śpieszą i zabarykadowały się w pokoju Halszki, nim zdążył jakkolwiek zareagować. Wrona jeszcze przez moment wpatrywał się w odrętwieniu we wrota, które zamknęły się przed sekundą i uśmiechnął się sam do siebie. Co prawda, uroda Kaliny kompletnie nie leżała w jego guście, ale mina, jaką po komplemencie w jej stronę zrobiła Halszka, była naprawdę bezcenna. Sama możliwość wyprowadzenia Kłosówny z równowagi była czymś, co poprawiło mu humor na resztę dnia, którą zamierzał spędzić na kanapie, oglądając jakąś komedię z ubóstwianym przez niego, Adamem Sandlerem.
________________________

Przepraszam za poślizg.
Uczelnia i praca wykańczają mnie.

ask                        facebook                        39091085

9 komentarzy:

  1. Rozdział świetny <3 A postać Kaliny napewno bardzo ubarwni opowiadanie. Ciekawe jak będą wyglądały relację na lini Halszka - Andżej :D Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrzej jest....BOSKI! :D Coś czuję,że ciągle będą się wkręcać,i tylko dokuczać,ale w pewnym momencie oboje dojdą do wniosku,że to wcale nie ma sensu,bo przecież już od maleńkości się kochają najmocniej na świecie! ♥ Dobra,sama sobie dopowiedziałam dalszy ciąg,ale po prostu moja dusza romantyczki nie pozwala mi na inne zakończenie :D Swoją drogą, to mam wrażenie,że oboje dobrali się idealnie. Nie mogę się doczekać,co tam dalej stworzysz.... :D
    + Nie muszę nic dodawać,na temat muzyki?? ♥♥
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię się tak kłócić o wszystko. W ogóle intensywne uczucia są fajne

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że po Anielskiej będę porównywała twoje opowiadania (poruszające mniej dotkliwe kwestie) i czuła niedosyt. Ale wiesz co? Ciągle działasz na mnie tak samo. Kupujesz mnie każdym swoim słowem na nowo. Dziękuję ci. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czuję, że przy zemście Halszki, to oni się normalnie pozabijają i oboje wyjadą z tego mieszkania w czarnych workach na zwłoki :P
    Nie no przesadziłam z dramatyzmem, ale zwyczajnie czuję, że u nich nie może być spokojnie :P
    Przezorny zawsze ubezpieczony Andrzej - kupuję go w ciemno :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Stwierdzam, że prędzej czy później oni się tam pozabijają! :D Wrona wyczuwa podstępy w każdym ruchu Halszki - ok, ale że nawet w jedzeniu? No proszę Cię! :D Jak się okazało, makaron nie był otruty, tylko zjadliwy - inaczej Endrju nie pochłonąłby zawartości talerza w mgnieniu oka. Pewnie jeszcze zjadłby dokładkę, ale nie chciał się całkowicie skompromitować. :D
    Ależ on ma niewyparzony język, no! Najważniejsze, żeby coś chlapnąć bez namysłu byleby tylko dopiec Kłosównej. Czasem jednak warto trochę pomyśleć, zanim otworzy się gębę. I co z tego, że przeprosił za swoje zachowanie? Bezapelacyjnie uraził Halszkę i spowodował, że wróciły do niej niemiłe i bolesne wspomnienia... Obawiam się, że zemsta będzie słodka! :) Tym bardziej, jeśli do akcji przyłączy się Kalina, która od samego wejścia robi sobie jaja z Andrzejka, to już w ogóle będzie bomba! :)
    Czekam zatem na dalszy rozwój akcji. :)
    ściskam, Patka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrona-ty kretynie! To żeś palnął. Teraz, gdy Halszka wywinie mu numer, nie powinien być zdziwiony. To będzie ciekawe, jak będą sobie nawzajem dogryzać. I Kalina-czyżby ona będzie udawała, że jest zainteresowana Andrzejem? Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahhahahhahah, szaleni Oni :D ale i tak najlepsza jest Kalina :D mistrzyni <3

    OdpowiedzUsuń